W pół wieku od tragicznej śmierci sekretarza generalnego ONZ Daga Hammarskjölda w katastrofie samolotowej w Północnej Rodezji (dziś Zambii) jego rodak Göran Björkdahl, pracujący w Afryce w ramach szwedzkiej organizacji pomocy SIDCA, podważa wyniki ówczesnego śledztwa. Wskazano wtedy na błąd pilota i taką oficjalną wersję przyjęła ONZ. Szwed, po trzech latach drobiazgowych badań w okolicach Ndoli, gdzie doszło do katastrofy, odnalazł kilkunastu świadków tego zdarzenia, których nigdy nie przesłuchano. Przedstawili podobną wersję wydarzeń: w tamtą noc w okolicy pojawił się drugi samolot i otworzył ogień do krążącej w pobliżu lotniska maszyny, która błyskawicznie spadła na ziemię. Hammarskjöld leciał wówczas na rozmowy z rebeliantami z bogatej w minerały Katangi; był zwolennikiem operacji wojskowej pod auspicjami ONZ przeciwko secesjonistom, inicjatywy fatalnie przyjętej przez Brytyjczyków, Belgów, Francuzów i Amerykanów, bo naruszającej interesy wielkich koncernów wydobywczych. Niewykluczone więc, że zginął w wyniku zamachu zorganizowanego przez najemników – twierdzi Björkdahl, podpierając swoje tezy odtajnionymi niedawno depeszami dyplomatycznymi z kręgu Hammarskjölda, przechowywanymi w sztokholmskiej Bibliotece Królewskiej.