Archiwum Polityki

Panie premierze, słyszy mnie pan?

Panie premierze, słyszy mnie pan? Michał, 37 lat, nauczyciel polskiego, żonaty, troje dzieci. Muszę to panu powiedzieć. Pracuję na trzech etatach, ale nie stać mnie na własne mieszkanie. Prawie nie widuję żony, bo gonię od jednej pracy do drugiej, dobrze, że chociaż mogłem kupić 10-letnią Toyotę. I proszę mi nie mówić, że nie mam prawa pana krytykować. Mam prawo, bo taka jest prawda. Dlatego panu już dziękuję. Czas na odważne decyzje. Prawo i Sprawiedliwość”. (Ostatnie słowa wypowiada prezes PiS Jarosław Kaczyński).

Pięć podobnych spotów z rozgoryczonymi bohaterami nadawały w ubiegłym tygodniu rozgłośnie radiowe (z wyjątkiem RMF FM, która odmówiła). Kampanii radiowej PiS towarzyszyły klipy telewizyjne – emerytka, młoda mama, rolnik, mechanik, wypowiadali krótkie kwestie: „Panie premierze Tusk, nie jestem światowym kryzysem – jestem Polką”. „Nie jestem obciachem – jestem Polakiem” itp. Każdy klip kończył się słowami: „Panie premierze Tusk, panu już dziękujemy”. Autorstwo kampanii przypisywane jest Jackowi Kurskiemu, który akurat może widywać się z małżonką, gdyż wspólnie wyemigrowali do Brukseli, poza tym nigdy nie posiadał 10-letniej Toyoty, tylko szybkie samochody, które z trudem doganiała policja.

Na ulicach pojawiły się już billboardy z podobizną prezesa PiS i napisem: „PREMIER Jarosław KACZYŃSKI”.

To wszystko zdaniem rzecznika PiS Adama Hofmana nie jest kampania wyborcza (ta oficjalnie jeszcze się nie zaczęła), lecz „kampania informacyjna”. Mają to być „taśmy prawdy” Donalda Tuska, co jest aluzją do wpadki byłego premiera Węgier Ferenca Gyurcsany’ego, który na konferencji partyjnej powiedział „Spier…iśmy. I to nie coś, ale wszystko. Przez ostatnie półtora roku kłamaliśmy rano, wieczorem i w nocy”. „Tusk jest zbyt cwany, żeby dać się nagrać, jak przyznaje się do niedotrzymanych obietnic, więc w radiu i w telewizji powiedzą o tym zwykli ludzie” – mówi „Rzeczpospolitej” anonimowy polityk PiS.

Obserwatorzy są zgodni, że najlepsi w kampanii PiS okazali się dotychczas aktorzy, którzy udają zwykłych ludzi. Podobno zwykli ludzie bali się wystąpić w spotach. Cel jest jeden – obrzydzić premiera, uczynić go odpowiedzialnym za troje dzieci, trzy etaty, 10-letnią Toyotę i brak mieszkania „pana Michała”.

Już dwa dni po inauguracji kampanii PiS na YouTube pojawił się filmik „Słowa prawdy 2 – nowa odsłona kampanii, wersja poprawiona”. Ci sami bohaterowie mówią teraz: „Panie prezesie Kaczyński, słyszy mnie pan? Nie jestem ukrytą opcją niemiecką, jestem Polką. Nie jestem obcym agentem, jestem Polką. Nie jestem łapówkarzem – mówi lekarz – jestem uczciwym Polakiem. Nie jestem mieszkańcem kondominium – kocham Polskę. A pan?”. Platforma zaprzecza, że stoi za przeróbką spotów PiS w Internecie.

Rozgoryczenie i niezadowolenie „zwykłych ludzi” w kampanii PiS kontrastuje z najnowszą diagnozą społeczną opracowaną pod kierunkiem prof. Janusza Czapińskiego (POLITYKA 29). Zgodnie z diagnozą, 72 proc. Polaków jest zadowolonych, a nawet szczęśliwych. Pozostałe 28 proc. to tyle, ile w sondażach uzyskuje Prawo i Sprawiedliwość. Twardego elektoratu PiS spoty radiowe i telewizyjne PiS nie śmieszą.

Polityka 30.2011 (2817) z dnia 19.07.2011; Felietony; s. 95
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną