Polska przygotowuje się do Euro 2012, a Niemcy ponownie świętują piłkarskie mistrzostwa świata, tyle że tym razem w piłce kobiet. Impreza rozpoczęła się 26 czerwca i potrwa do 17 lipca. Sprzedano na nią w sumie ponad 700 tys. biletów, a tylko jednego dnia, podczas meczu między Niemcami a Kanadą, który otwierał mistrzostwa, siedziało na trybunach blisko 74 tys. widzów. Wśród nich była również Angela Merkel i prezydent Niemiec Christian Wulff.
Krytycy podważają, co prawda, profesjonalizm piłkarek; wytykają im słabsze przygotowanie i wolniejszą grę. Ale w czasie mistrzostw mało który Niemiec ma odwagę na głośną krytykę. Zwłaszcza że w zeszłorocznych zawodach Niemcy zdobyli brązowy medal, a ich koleżanki mają teraz szansę na złoto. I to po raz trzeci z rzędu. Przy okazji mistrzostw ukuto więc nawet hasło: „Mężczyźni grają, kobiety zdobywają mistrzostwo”.
O równouprawnienie trudno nawet w sferze finansowej. Za zwycięstwo w tegorocznych mistrzostwach reprezentantki Niemiec otrzymałyby po 60 tys. euro. Gdyby ich koledzy w zeszłorocznych mistrzostwach świata w RPA zdobyli złoto, mogliby dostać nawet po 250 tys. euro. I tak jednak jest to więcej niż w 1989 r., kiedy za zdobycie tytułu mistrzyń Europy każdą z niemieckich zawodniczek nagrodzono porcelanowym serwisem do kawy.