Polskie samotne weto na forum Rady UE ds. Środowiska podczas głosowania nad nowelizacją pakietu energetyczno-klimatycznego wywołało sporą konsternację. Ratowanie klimatu poprzez ograniczanie emisji CO2 uznawane jest w Brukseli za ideę sztandarową, która ma łączyć wszystkich 27 członków. Idea jest piękna, choć mało realistyczna. Nawet gdyby UE nagle przestała emitować CO2 do atmosfery, globalna emisja spadłaby o kilkanaście procent. Bez USA, Chin, Indii, Rosji i innych wielkich trucicieli problemu nie da się rozwiązać. Mało kto jednak ma dziś odwagę o tym mówić. W UE obowiązuje ekopoprawność, więc każdy, nawet podkopujący konkurencyjność unijnych gospodarek, plan przyjmowany jest z entuzjazmem, gdy towarzyszy mu hasło obrony klimatu.
Weto stawia Polskę w sytuacji niekomfortowej. Zaczynanie prezydencji w atmosferze konfliktu psuje nam wizerunek. Dlatego premier Tusk tłumaczy, że sprawy klimatu leżą nam na sercu, ale że unijni partnerzy muszą też zrozumieć naszą sytuację. Polska jest krajem najbardziej uzależnionym od węgla, który zapewnia nam 96 proc. energii. Realizacja planu 3x20, w ramach którego do 2020 r. mamy obniżyć o 20 proc. emisję CO2, zwiększyć do 20 proc. zużycie paliw odnawialnych i w takim samym stopniu podnieść efektywność energetyczną, będzie wymagała nie lada wysiłku. Więcej – czego oczekują autorzy nowelizacji – nie damy rady. Dlatego musieliśmy zgłosić weto.
Nasze osamotnienie źle jednak świadczy o zdolności budowania sojuszy w ramach UE. A przecież większość nowych członków ma przed sobą trudne zadanie przestawienia swoich gospodarek na niską emisję CO2. Realizacja już obowiązującego pakietu będzie dla nich trudna i kosztowna. I nie wiadomo, czy w ogóle możliwa. Przecież Czesi ponad 60 proc. energii produkują z węgla. A co ma powiedzieć Grecja, kraj na progu bankructwa, gdzie udział węgla w energetyce jest na zbliżonym poziomie?
Podobno były jakieś rozmowy i uzgodnienia. I dopiero kiedy przyszło do głosowania, polski przedstawiciel ze zdumieniem zorientował się, że wszyscy sojusznicy niespodziewanie zmienili zdanie. Jeżeli tak wygląda nasza unijna dyplomacja, to mamy jeszcze wiele do zrobienia nie tylko w dziedzinie ochrony klimatu.