Peruwiańczycy mają w drugiej turze dwoje kandydatów do prezydentury: emerytowanego pułkownika Ollantę Humalę i panią senator Keiko Fujimori. Noblista Mario Vargas Llosa nazywa tę sytuację literacko „wyborem między AIDS a rakiem z przerzutami”. Mistrz ma złe wspomnienia z batalii prezydenckiej: w 1990 r. przegrał z mało wówczas znanym imigrantem z Japonii Alberto Fujimorim, tatą obecnej kandydatki, który aktualnie odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za nadużycia władzy.
Peru od 10 lat rozwija się bardzo dynamicznie (wicelider regionu), ale skrajnie nierównomiernie, więc populiści mają tu wiele do powiedzenia i obiecywania. Humala w poprzednich (przegranych) wyborach wskazywał na Wenezuelczyka Hugo Chaveza jako na swego ojca duchowego; obecnie wzoruje się na Brazylijczyku Luizie Inácio Luli, wynajął nawet brazylijskich specjalistów od kampanii. Z kolei pani Fujimori skorzysta z kapitału nazwiska; zasługi Alberto w rozkręceniu gospodarki i rozbiciu lewackiej partyzantki są tu ciągle doceniane.