Wreszcie są. Wiele osób patrzyło z niepokojem na ciągle puste bocianie gniazda. W ubiegłym roku o tej porze ptaki już dotarły do Polski. Obawiano się, czy w tym roku zdążą wychować młode, tak by jesienią gotowe były do drogi.
– Masowy przylot już się rozpoczął. W porównaniu z zeszłym rokiem jest opóźniony o 10 dni – mówi dr Jarosław Krogulec z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. – Identyczne przesunięcie zaobserwowano na trasie przelotu w Turcji.
Według dr. Krogulca takie opóźnienie nie jest groźne i mieści się w granicach normy. W tym roku bociany dłużej leciały przez dolinę Nilu. Dlaczego? W grę wchodzą raczej kwestie związane z pogodą. – W 1991 r. opóźnienie próbowano łączyć z operacją Pustynna Burza. Ta koncepcja okazała się nieprawdziwa – mówi dr Krogulec.
Polska jest centrum tzw. populacji wschodniej bocianów. Żyje u nas ok. 40 tys. par. To jedna piąta populacji światowej i absolutny europejski rekord. W krajach takich jak Dania, Belgia czy Holandia występuje po kilka, kilkanaście par. Drugie miejsce po Polsce zajmuje Hiszpania, gdzie znajduje się centrum populacji zachodniej. Populacje wschodnia i zachodnia są izolowane. Nie spotykają się na trasach przelotu, mają inne zwyczaje. Polskie bociany żyją na wsiach; budują gniazda na dachach domów i słupach elektrycznych. Zachodnie związały się z miastami. Na gniazda wybierają kościoły, zamki. Największe ich skupisko to katedra w mieście Alfaro w prowincji Nawarra, gdzie znajduje się 110 gniazd. Inna jest także dieta bocianów wschodnich i zachodnich. Nasze żywią się małymi ssakami i płazami, żerują na terenach podmokłych. Zachodnie związały się z terenami stepowymi i rolniczymi, a podstawą ich diety są bezkręgowce, np. pasikoniki. Tam zagrożeniem dla populacji bocianów mogą być programy irygacyjne. U nas dokładnie na odwrót – osuszanie terenów.– Nowe regulacje wykluczają zalesianie trwałych użytków zielonych – mówi dr Krogulec. – To ważne, bo jako centrum populacji wschodniej jesteśmy odpowiedzialni za ochronę gatunkową bocianów.