To żałosne, przeciwskuteczne i głupie” – tak rzecznik Departamentu Stanu USA określił szykanowanie w areszcie szeregowego Bradleya Manninga, podejrzanego o skopiowanie i przekazanie Wikileaks tajnych depesz dyplomatycznych. Rzecznik P.J. Crowley pozwolił sobie na krytykę armii w publicznym wystąpieniu w Massachusetts Institute of Technology, sugerując, że warunki przetrzymywania Manninga zakrawają na dręczenie więźnia. Zastrzegł wprawdzie, że mówi we własnym imieniu, ale w niedzielę został zmuszony do dymisji.
Manning od 10 miesięcy siedzi w bazie marines w Quantico, niebawem ma zapaść decyzja, czy stanie przed sądem cywilnym, czy wojskowym. Na początku marca wyszło na jaw, że wojsko zmusza go do spania nago po tym, jak zadrwił z procedur mających udaremnić samobójstwo, mówiąc strażnikom, że mógłby powiesić się na gumce od majtek. Odebrano mu też okulary i zakazano spania w ciągu dnia. Crowley, pułkownik sił lotniczych w stanie spoczynku, nie kwestionował samego aresztowania Manninga, lecz jedynie jego traktowanie.