Wojskowi, rządzący od pół wieku, chcą wyjść z izolacji. Nawet Birma, dziś Myanmar, musi się liczyć z opinią publiczną. To byłaby wersja umiarkowanie optymistyczna. Ale też gest wobec 65-letniej noblistki, ikony wolności i siły ducha, jak kiedyś Nelson Mandela i młody Lech Wałęsa, świadczy o dobrym samopoczuciu wojskowych i świadomości całkowitej kontroli sytuacji. W końcu Suu Kyi może znów trafić do aresztu, a sankcje nałożone przez ONZ da się przeżyć. Takie przekonanie, że wszystko jest pod kontrolą, zaprowadziły już wiele satrapii do klęski. Ale w Birmie ta droga może być długa i kręta. Wiele kluczy trzymają Chiny; na pewno nie po drodze im z miejscową krwawą juntą, ale doświadczeń w demokratyzowaniu tej części Azji nie mają zbyt wiele.