– Nie oszukujmy się, podważany jest olbrzymi dorobek Kościoła, z takim trudem odzyskany we współpracy z Komisją Majątkową – skarży mi się przypadkowo napotkany na ławce w parku biskup pomocniczy.
– Co gorsza, utrudnia się Kościołowi odzyskanie tego wszystkiego, co jeszcze do niego nie należy. Oczywiście, jest to niezgodne z nauką Kościoła – dodaje, rzucając kawałki chleba tłoczącym się wokół ławki kaczkom i emerytom.
Biskup nie kryje, że mimo iż emerytów tych karmi codziennie, spotyka się z ich rosnącą niechęcią, a nawet agresją. – To przykre, zwłaszcza że do tego rodzaju manifestacji dochodzi w miejscu, które zostało niedawno odzyskane przez Kościół i obecnie jest jego własnością – wzdycha.
Wbrew temu, co się wydaje i co piszą niechętne Kościołowi media, powiada biskup, Kościół w swoich roszczeniach stara się kierować umiarem i zdrowym rozsądkiem, unikając rozwiązań skrajnych.
– Z tego powodu nie godzimy się na zwrot Kościołowi należących do niego krzyży wiszących w szkołach. Znamy trudną sytuację szkół, wiemy, że brakuje w nich podstawowego wyposażenia, dlatego zdecydowaliśmy się krzyże w klasach zostawić, w zamian za odszkodowanie finansowe, ewentualnie jakąś ziemię i budynki mieszkalne. Niestety, nawet takie gesty nie łagodzą niechęci ludzi nam wrogich.
Zresztą problemu zwrotu dóbr kościelnych nie należy spłycać i sprowadzać wyłącznie do walki o dobra materialne. – Chodzi również o utracone przez Kościół wpływy. Wpływy te powinny zostać Kościołowi niezwłocznie zwrócone.
Szczególnie pilną sprawą, powiada, jest zwrócenie Kościołowi wpływu na treść powstających w Sejmie ustaw, dzięki czemu gwarantowałyby one wreszcie obywatelom życie zgodne z doktryną katolicką.
– Być może powiem rzecz wśród części hierarchów niepopularną, ale moim zdaniem w dobie pluralizmu Sejm powinien umożliwiać życie zgodnie z doktryną katolicką każdemu, także osobom niewierzącym. Prawo powinno gwarantować katolicyzm wszystkim, a zadaniem państwa byłoby egzekwowanie tego prawa tam, gdzie jest ono łamane.
Np. w Sejmie, gdzie być może niedługo dojdzie do przegłosowania skandalicznej ustawy legalizującej metodę in vitro.
– Sztuczne zapłodnienie pozaustrojowe to rzecz straszna, mogąca spowodować nieobliczalne skutki, z przyjściem dziecka na świat włącznie – przestrzega mój rozmówca. – Nie wiem, czy panu wiadomo, ale z zapłodnionej pozaustrojowo komórki może urodzić się drugi Palikot.
W tej sytuacji legalizacja proponowanych przez rząd działań pozaustrojowych może wywołać gwałtowne działania pozaustrojowe po stronie opozycji.
Dlatego część hierarchów już ostrzegła, że posłowie głosujący za legalizacją in vitro „znajdą się automatycznie poza Kościołem” i prawdopodobnie pójdą do piekła.
– Z tym że w mojej opinii ekskomunika nałożona przez Kościół jest rozwiązaniem zbyt kontrowersyjnym – konkluduje niespodziewanie biskup, przyznając, że byłaby to woda na młyn dla tych, którzy uważają, że Kościół za bardzo miesza się w sprawy państwa.
– Moim zdaniem dla Kościoła lepiej byłoby, aby ekskomunikę nałożyło na posłów neutralne światopoglądowo państwo – mówi, po czym wstaje i szybkim krokiem oddala się, bo krążący wokół ławki emeryci stają się nachalni i zaczynają dobierać mu się do torby z chlebem.