Archiwum Polityki

Powrót sprawy Olewnika

Raz na pół roku wybucha jakaś sensacja na temat porwania Krzysztofa Olewnika. Media powołują się na anonimowe źródła w prowadzącej śledztwo gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej, ta co prawda zaprzecza, ale opinia publiczna i tak wie już, że coś jest na rzeczy. Właśnie przetoczyła się kolejna fala spekulacji. Dowiedzieliśmy się, że w domu Krzysztofa odkryto ślady krwi. Według jednej z gazet należały do nieznanego mężczyzny. Według jednego z portali do dwóch osób: kobiety (może ukraińskiej prostytutki) i mężczyzny, który został zamordowany. Wreszcie prokuratura potwierdziła, że ślady należą do dwóch osób. Jedną jest nieznany mężczyzna, który może żyje, a może nie. Drugi ślad to krew Włodzimierza Olewnika, ojca ofiary porwania. I tak na naszych oczach ukraińska prostytutka zmieniła się w dotkniętego osobistym dramatem biznesmena branży mięsnej. Skąd jego krew na skórzanej kanapie? Olewnik mówi, że prawdopodobnie się skaleczył, ale kiedy, tego nie pamięta.

Im dłużej toczy się gdańskie śledztwo, tym więcej pojawia się podobnych – tragikomicznych – historii. I, na pewno, coraz częściej w poszukiwaniu tajemniczego kręgu nieznanych sprawców naruszane będą interesy i dobre imię rodziny Olewników oraz nieżyjącego od siedmiu lat Krzysztofa. Tzw. wątek biznesowy, rzekoma lub prawdziwa próba przejęcia majątku należącego do lokalnego potentata przemysłu mięsnego, będzie coraz mocniej drążony. I chociaż jako pierwszy zasugerował go sam Włodzimierz Olewnik, to on z ofiary stanie się podejrzewanym o udział w nieczystym prowincjonalnym układzie.

Krzysztof Olewnik nie był postacią świętą, podobnie jak jego ojciec. Ale to nie oni dokonali zbrodni. Padli jej ofiarą. Jeden został bestialsko zamordowany, drugi zmaga się jak Hiob ze swoją tragedią. To jasne, że media nie zaprzestaną ścigać się na bolesne dla rodziny Olewników sensacje. Wyścig może przerwać wyłącznie gdańska prokuratura. Zamiast czekać na nową erupcję sensacyjnych szczegółów opartych na anonimowych źródłach, musi zmienić swoją politykę informacyjną. Co pewien czas powiadamiać opinię publiczną o nowych ustaleniach. Nie sądzę, aby ta otwartość zaszkodziła śledztwu. Przecież ono i tak posuwa się do przodu w żółwim tempie.

Piotr Pytlakowski wraz z Sylwestrem Latkowskim są autorami książki „Olewnik – śmierć za 300 tysięcy”.

 

Jak żył i robił interesy Krzysztof Olewnik. Rozmowa z jego przyjacielem Jackiem Krupińskim: www.polityka.pl

Polityka 42.2010 (2778) z dnia 16.10.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną