Pewnie! Przekonują dr Agnieszka Jankowiak-Maik, Babka od histy, i Boguś Janiszewski, autorzy antypodręcznika „Skąd się wzięła Polska?”. Znani i lubiani twórcy i edukatorzy proponują, żeby historii Polski uczyć, unikając patosu i narodowego narcyzmu, trzymać się tego, co z pewnością wiadomo, a resztę dopowiadać ostrożnie. Językiem, który dla młodych jest naturalny, zrozumiały i dowcipny.
Na czym skupiają się ludzie w szkole? Nie czarujmy się: na przetrwaniu. Ale można to przełamać – tu i teraz. Do zestawu narzędzi należą praktyki uważności, inaczej mindfulness – sposób podchodzenia do rzeczywistości, który w ostatnim czasie stał się modą, ale jedną z tych bardziej pozytywnych.
Jeśli jakiś nauczyciel sądzi, że uczy miernoty, to bardzo się myli. To raczej system podstaw programowych i metod ich realizowania próbuje zamienić uczniów w miernoty, a oni się nie dają.
Bullying to jedna z najbardziej szkodliwych form przemocy rówieśniczej, nie można go bagatelizować – ostrzega psycholożka dr Małgorzatą Wójcik.
„Czy katecheta to kosmita, który nie mógłby uczyć?” – pyta Czarnek na antenie Polskiego Radia. Według mnie katecheta w dzisiejszych czasach mógłby wszystko. Nie wiem tylko, co Czarnek ma przeciwko kosmitom, że jest do nich uprzedzony?
Nauczycielom już puszczają nerwy. Może nawet wszyscy wygarniemy światu, co myślimy o relacji naszych zarobków do stawianych nam wymagań? Za rządów PiS te relacje zrobiły się wyjątkowo niesprawiedliwe, a od 1 stycznia wręcz koszmarne.
Oprócz kuriozalnego podręcznika PiS rękami swojego ministra edukacji jeszcze głębiej próbował przebudować polską szkołę.
Samorządowcy przekonują, że miliony złotych, które idą na katechezę z budżetu samorządowego, w kryzysowych czasach można by przeznaczyć na pilniejsze potrzeby. Reakcja prawicy nie była trudna do przewidzenia.
W 2023 r. to nie będzie prawdziwy egzamin, a jedynie oszustwo: ćwiczenie pokazujące, gdzie są słabe punkty systemu. Koszty tej próby obciążą maturzystów. Choć egzamin będzie fałszywy, jego wyniki zdecydują o przyjęciu na studia.
Obywatele i obywatelki z ruchów na rzecz oświaty, zaangażowani w akcje sprzeciwu wobec lex Czarnek, po kolejnym wecie mają prawo poczuć się najskuteczniejszą gałęzią całego sektora organizacji społecznych w Polsce.
Przygotowanie, jakie przyszli katecheci zdobywają w seminariach duchownych, trudno porównywać do wiedzy psychologicznej, dydaktycznej czy pedagogicznej, jaką muszą zyskać nauczyciele świeccy.
Dwa tysiące na miesiąc. Za pracę na pełen etat. Tyle zarabia naukowiec, doktorant. Za to ich odpowiedzialność – na miarę prestiżu uczelni, na której prowadzą zajęcia. I na skalę grantów, które trzeba rozliczyć. Czasem milionów, których w realnym życiu nie zobaczą.
Pisowscy kuratorzy są równie niechętni edukacji włączającej, nie mają jednak takiego parcia na szkło jak Barbara Nowak, może się więc wydawać, iż są za. W rzeczywistości szkodzą tej idei, rzucają kłody pod nogi, wymownym milczeniem pokazują, jaka jest polityka oświatowa rządzącej partii.
Nie znam powodów, które skłoniły Przemysława Czarnka do wprowadzenia obowiązku edukacji moralnej. Nie ma jednak znaczenia, czy za decyzją ministra stoi polityczny cynizm, religianctwo, czy głęboka i szczera wiara. Skutki będą jednakowo złe.
W kwestii „zrobienia porządków w szkołach” w obozie władzy wciąż utrzymuje się determinacja i względny konsensus.
Katolickie treści wciskają nam wszędzie. Nie tylko na katechezie, ale na języku polskim czy historii – mówi Sandra, ósmoklasistka z Białegostoku.
Jeśli edukacja domowa zostanie zduszona, zwykłe systemowe szkoły też ucierpią. Masowy powrót dzieci dotkniętych zespołem Aspergera, ADHD, wymagających szczególnej uwagi może sprawić, że w wytrzebionych z kadry i czasu placówkach praca już kompletnie się rozsypie.
I co zamierza w związku z katechezą minister Czarnek? Jego plany są w zasadzie sprzeczne z konstytucją i konkordatem i jako takie powinny być zakwestionowane przez sąd administracyjny. A nawet przez Trybunał Konstytucyjny.
Gdyby lex Czarnek uchwalono wcześniej, może nie doszłoby do upokarzającej sytuacji, jaka miała miejsce w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 5 w Wałbrzychu...
Sejm uchwalił nowelizację ustawy Prawo oświatowe, która trafiła do Sejmu drugi raz po prezydenckim wecie. Za projektem opowiedziało się 230 posłów, przeciwko 220 (w tym Zbigniew Ziobro), wstrzymało się czworo.
Niby był w szkole Tęczowy Piątek, ale tak mizerny i słaby, że przykro było patrzeć. Gdyby go zakazano, jak chce Czarnek, pewnie rósłby w siłę. Zakazane święto działa na nastolatków jak magnes.
Sejm proceduje dwa projekty zmieniające zasady funkcjonowania organizacji pozarządowych w szkołach: projekt prezydencki i poselski, nazywany lex Czarnek 2.0., który we wcześniejszej formie został zawetowany przez Andrzeja Dudę.
Te lekcje są jak balet na polu minowym – mówią nauczyciele po dwóch miesiącach prowadzenia wymyślonego przez Przemysława Czarnka przedmiotu historia i teraźniejszość. A awantur i nerwów w rozdygotanych szkołach i tak nie udaje się uniknąć.
Siedem godzin sejmowa komisja edukacji zajmowała się dwoma projektami ustaw dotyczącymi oświaty, w tym zmartwychwstałym lex Czarnek. Wygląda na to, że tym razem sprawa jest uzgodniona i omówiona z Kancelarią Prezydenta.