Pewnie! Przekonują dr Agnieszka Jankowiak-Maik, Babka od histy, i Boguś Janiszewski, autorzy antypodręcznika „Skąd się wzięła Polska?”. Znani i lubiani twórcy i edukatorzy proponują, żeby historii Polski uczyć, unikając patosu i narodowego narcyzmu, trzymać się tego, co z pewnością wiadomo, a resztę dopowiadać ostrożnie. Językiem, który dla młodych jest naturalny, zrozumiały i dowcipny.
Na czym skupiają się ludzie w szkole? Nie czarujmy się: na przetrwaniu. Ale można to przełamać – tu i teraz. Do zestawu narzędzi należą praktyki uważności, inaczej mindfulness – sposób podchodzenia do rzeczywistości, który w ostatnim czasie stał się modą, ale jedną z tych bardziej pozytywnych.
Jeśli jakiś nauczyciel sądzi, że uczy miernoty, to bardzo się myli. To raczej system podstaw programowych i metod ich realizowania próbuje zamienić uczniów w miernoty, a oni się nie dają.
Bullying to jedna z najbardziej szkodliwych form przemocy rówieśniczej, nie można go bagatelizować – ostrzega psycholożka dr Małgorzatą Wójcik.
Wiele zrobiono, by ukoić nerwy kandydatów do szkół średnich i na studia, zapobiec chaosowi w szkołach i na uczelniach, jaki towarzyszył egzaminom wstępnym w ostatnich latach. Pomogło? Gdzieniegdzie.
Koniec dzieciństwa – wszystkie sześciolatki muszą pójść do zerówki
„Niewierny to twój wróg”, głosi saudyjski podręcznik religii dla uczniów dziesiątej klasy. W ten sposób wyjaśnia podstawę dżihadu, czyli świętej wojny muzułmanów.
Trwa gorący czas dla tych młodych ludzi, którzy przekraczają jeden ze szkolnych progów. Jakie wybrać liceum, jakie gimnazjum? Prywatne, społeczne, a może państwowe. To pytanie splata się często z innym: szkoła przyjazna, bezstresowa czy – jak mawia młodzież – rzeźnia, czyli ostre wymagania i konwencjonalne obyczaje. W Łodzi dyskusja na ten temat jest szczególnie stresująca.
Czy zlikwidować egzaminy, żeby dzieci się nie stresowały?
Polak, katolik, czuły na punkcie honoru, dbający o maniery i wyniki w nauce może wstąpić do jednej ze studenckich korporacji, które po latach niebytu wracają na polskie uniwersytety.
Nauczyciele alarmują, że licea profilowane – które miały zastąpić technika – będą dawały gorsze matury i produkowały kolejne zastępy bezrobotnych: bez zawodu i bez szans na studia.
Dla większości Cyganów wykształcenie nie ma szczególnej wartości. Tymczasem w Suwałkach wszystkie cygańskie rodziny kształcą swoje dzieci. Działa tu jedyna w Polsce romska szkoła prowadzona przez polskiego nauczyciela posługującego się językiem cygańskim.
Reforma oświaty, wprowadzona przez poprzedni rząd, pociągnęła za sobą likwidację wielu małych wiejskich szkół. Najpierw podniosło to falę protestów. Teraz kontrrewolucja przybrała pozytywny obrót: rozwija społeczny ruch Małych Szkół, który przerabia chłopa na obywatela.
Nietypowy przedmiot szkolny – wiedza o społeczeństwie. Za socjalizmu postrzegany był jako narzędzie indoktrynacji, dziś zwykle jako drugorzędny michałek w siatce godzin. Tam zaś, gdzie zyskuje należną rangę, czasem pojawiają się oskarżenia, że szkoła politycznie miesza dzieciom w głowach.
Rośnie liczba więźniów, ale nie ma dla nich pracy ani wychowawców. Stąd mała skuteczność wychowawczej roli więzień. Kolejna teza naszego cyklu: resocjalizacja nie jest mitem, ale nic nie wzmaga w więźniu agresji bardziej niż bezczynność.
W szkole różnorodność jest istotną wartością, a monolit ciężarem
Na zimowe ferie wyjechał tylko co dziesiąty uczeń. Mimo to polskie góry nie były w stanie obsłużyć nawet tak niewielu. Wszyscy winią termin ferii – taki sam w jedenastu województwach. To dlatego przez ostatnie dwa tygodnie brakowało wszystkiego: pokoi w hotelach, łóżek w schroniskach, stolików w restauracjach i orczyków na wyciągach. W przyszłym roku najprawdopodobniej będzie podobnie.
Pierwsza przychodzi woźna, pani Hania. Między czwartą a piątą nad ranem trzeba rozpalać w kaflowych piecach, żeby utrzymały ciepło do końca lekcji. W Prudziszkach (Suwalszczyzna, polski biegun zimna, w styczniu było tu minus 36 st. C) uczy się dziewiętnaścioro dzieci. Maleńka szkoła istnieje wbrew wszystkiemu. Jak okruch utopii, trochę nie z tego świata i nie z tego czasu.
Od września wszystkie sześciolatki mają pójść na rok do przedszkoli. Tylko skąd wziąć przedszkola? W latach 90. dokonała się w Polsce prawdziwa rzeź tych placówek. A teraz słychać larum: bez nich nie ma mowy o wyrównywaniu szans.
Od kilku tygodni o rektorze prywatnej Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej (EUHE) należy pisać per Zdzisław D. Jego nazwisko pozostaje do wiadomości prokuratury, oskarżającej D. o wyprowadzenie ponad 9 mln zł z innej elbląskiej szkoły, której rektorował.
Jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem – ten stereotyp od 30 lat próbuje przełamywać wspólna Komisja Podręcznikowa.
Polska gimnazjalna dzieli się wyraźnie na lepszą i gorszą. Do tej drugiej, odstającej poziomem, należą ziemie zachodnie i północne. Gimnazja, z założenia, miały wyrównywać szanse. Tymczasem równają je w dół.
Ponad 900 tys. dzieci dojeżdża do szkół. W zasadzie czym się da: zdezelowanym autokarem, zużytą więzienną furgonetką, przyczepą do traktora. Przed reformą oświaty obiecano: „Gimbus w każdej gminie”. Wygląda na to, że na razie trafił do co czwartej.
Mówi się, że rodzice boją się nauczycieli, a nauczyciele boją się rodziców. Obie strony mają do siebie wiele pretensji; ba, często między domem i szkołą toczą się jawne wojny z udziałem małych żołnierzyków. Bo co ma robić rodzic: wtrącać się czy nie?, brać stronę dziecka czy nauczyciela?, pomagać w odrabianiu lekcji czy stanowczo odmawiać?