Recenzja wystawy: „Przygody z op-artem”
Choć nikt już nie traktuje dziś op-artu tak serio jak jego prekursorzy, to jednak daje on wiele możliwości.
Choć nikt już nie traktuje dziś op-artu tak serio jak jego prekursorzy, to jednak daje on wiele możliwości.
Potężny kawałek historii naszej kultury.
Zgromadzonych 400 eksponatów jednym pozwoli się pozachwycać do woli, innych może skłoni do namysłu nad tym, czym się kończy uprawianie sztuki pod oczekiwania.
Już po raz ósmy ruszył wyścig o laur najważniejszej środowiskowej nagrody dla młodych polskich twórców, przyznawanej przez Deutsche Bank i Zachętę.
Skromna, ale zajmująca wycieczka w przeszłość, która, okazuje się, wcale nie jest odległa.
Autorce świetnie udaje się łączyć temperamenty artystki i badaczki, tworząc projekty będące syntezą obu tych światów.
Rok Awangardy rozhulał się na dobre.
Trudno wskazać podobnego artystę w Polsce, choć dylematy, którym chciał sprostać, wydają nam się zaskakująco dobrze znane.
Pod koniec lipca minęło dziesięć lat od śmierci Ingmara Bergmana. To dobry moment do zastanowienia się nad wkładem autora „Persony” w światowe dziedzictwo kultury, a także nad polską recepcją jego dzieł.
W czasach gdy modne jest ekspozycyjne osadzanie twórczości w różnych pozaartystycznych kontekstach, poznańska wystawa nie wszystkim musi się podobać.
Podczas zwiedzania wystawy rzuca się szczególnie w oczy wysoki poziom warsztatowy prezentowanych dzieł.
W konfrontacji z twórczością Webba każdy ambitny adept sztuki fotografowania może popaść w trudne do wyleczenia kompleksy.
Bez trudu odnajdziemy na płótnach wpływy ekspresjonizmu, realizm, surrealizm, elementy abstrakcji, rozliczne eksperymenty z poszukiwaniem relacji między tłem a figurą.
Wystawa jest opowieścią o związkach człowieka z morzem, o tym, jak postrzegamy Bałtyk i jego najbliższe otoczenie.
No właśnie, co? Abstrakcja ma za sobą okresy triumfu, ma i czasy względnego zapomnienia. Dziś egzystuje może nie na obrzeżach sztuki, ale na pewno nie w jej centrum.
Pokonkursowa wystawa to bardzo interesujące świadectwo kondycji współczesnej młodej polskiej sztuki.
Czy dla artysty ojciec twórca jest darem czy przekleństwem, dobrodziejstwem czy kulą u nogi?
Kto, jadąc latem na trasie Warszawa–Kraków, nie wstąpi do Orońska, wiele straci.