Recenzja wystawy: „75x75 Dwurnik”
Subiektywny i ostry jak brzytwa obraz społeczeństwa polskiego. Śmieszny, smutny, prawdziwy.
Subiektywny i ostry jak brzytwa obraz społeczeństwa polskiego. Śmieszny, smutny, prawdziwy.
Lejman nie boi się zadawać pytań o podstawowe wartości, ludzką naturę, sens egzystencji i inne ważne sprawy. Ale czyni to z dyskretną zadumą, bez patosu i efekciarstwa.
Mamy tu blisko trzy wieki osobliwie rozwijającej się pod hiszpańską kontrolą sztuki, która raz ośmiela chrześcijańską symboliką, by za chwilę onieśmielać lokalną, nieskrępowaną fantazją.
O Bolesławie Biegasie, artyście dzisiaj trochę zapomnianym, po raz pierwszy głośno zrobiło się podczas Salonu Niezależnych w Paryżu w 1907 r.
Rysunek Tomasza Niewiadomskiego z gmachem podpisanym jako „Muzeum Komiksu” jest puentą, ale zarazem kluczem do krakowskiej wystawy.
W intrygującym malarstwie Hili nie ma ironii, szyderstwa czy kpiny, ale też krytyki, walki, sprzeciwu.
W salach Zachęty unosi się duch ruchu, gwaru, optymizmu, nawet radości, co w widzu budzić może tylko jedno uczucie: nostalgii.
Zwiedzający dostaje w potężnej dawce to, czego najbardziej brakuje sztuce współczesnej: maestrię warsztatową.
Na dobre rozkręcają nam się muzealne obchody 100-lecia odzyskania niepodległości.
Bardzo ciekawe przedsięwzięcie z pogranicza sztuk wizualnych, designu, reklamy, przedsiębiorczości.
Wielka szkoda, ale takie to już podłe czasy dla kultury, że o siostrach Godlewskich wie wielu, a o Baju – jeno wtajemniczeni.
Wystawa w sam raz na ponure zimowe dni.
Wystarczy się chwilę wpatrzyć w bambusowy pojemnik z dekoracją przedstawiającą Siedmiu Mędrców z Bambusowego Gaju, by duszę zalała fala czystej estetycznej radości.
Gdańska wystawa niechybnie skłania do porównań katolicyzmu z wieków minionych i dzisiejszego, nie tylko w kategoriach duchowej głębokości i mocy, ale też estetycznej jakości.
Rzeźby Myjaka przynależą już do kanonu kultury wizualnej w Polsce.
Wystawa, której nie wolno pominąć.
Widz staje się kreatorem, ku czemu 80 prac autorstwa blisko 30 twórców daje wiele okazji.
W ostatnich latach namnożyło się imprez stawiających sobie za cel wychwycenie i zaprezentowanie najbardziej uzdolnionych i najciekawszych studentów (dyplomantów, absolwentów) rodzimych akademii sztuk pięknych.
Tradycyjne malarstwo, w dodatku nawet z wyraźnym posmakiem staroświeckości.
Wszystkie te projekty nie odmienią chińskich miast molochów, ale są iskierką nadziei na przyszłość i przykładem bardzo kreatywnej myśli.