Recenzja wystaw: „Rajmund Ziemski”, „Jan Tarasin”
Dwie stylistycznie różne ekspozycje zanurzone w historii.
Dwie stylistycznie różne ekspozycje zanurzone w historii.
Walorem największym tych opowieści jest ich autentyzm, naturalność przekazu.
Wystawa skupia uwagę przede wszystkim na pierwszych dekadach funkcjonowania obu miast, od wbicia pierwszej łopaty, po stworzenie zaawansowanej struktury wielkomiejskiej.
Wystawa poświęcona sztuce antywojennej i antyfaszystowskiej to w naszym kraju pomysł nieco ryzykowny, zważywszy, jak ów termin się kojarzy.
Jest to wystawa nie tylko o akcie ludzkiej solidarności, ale też opowieść o ciekawej nowoczesnej polskiej sztuce owych czasów.
Abstrakcję miesza się tu z kolorystami, Witkacego ze Strzemińskim, a realizm myli się ze sztuką figuratywną.
Jacy są ci najlepsi? W większości zachowawczy, ostrożni, nieskorzy do eksperymentów i odważnych wypowiedzi.
Za życia nie tylko przecierał popartowskie szlaki w polskiej (a zdaniem niektórych także w światowej) sztuce, ale przede wszystkim poruszał, prowokował dyskusje, nie pozostawiał nikogo obojętnym.
Ta wystawa o modzie jest taka, jaka bywa sama moda: intrygująca, efektowna, przyciągająca wzrok, ale głębszej myśli trudno tu uświadczyć.
To malarstwo zmusza widza, by się opowiedział; zaakceptował, odrzucił, uciekł lub się zagłębił.
Ta wystawa to doskonały kontrapunkt wobec wypełniających pobliskie ulice Starego Miasta budek z lodami i turystycznymi atrakcjami.
Tytuł wystawy trafia w punkt.
Różnorodność to duży atut tej wystawy, każdy ma szansę znaleźć tu coś, co go ujmie.
Portret czasów, dokumentacja dekad transformacji, która ogniskuje się w przypadkowych sytuacjach, ale najczęściej właśnie w stoczni.
Nareszcie oryginalne dzieła sztuki mogą bezpiecznie spocząć w magazynach, a my możemy podziwiać ich awatary.
Wyśmienita zabawa, podejrzewam, że nie tylko dla dzieci, ale też dla ich opiekunów.
Coraz częściej mamy do czynienia z projektami, które ciekawie łączą sztukę, naukę i aktywizm społeczny, czego przykładem jest działalność laureatki Paszportu POLITYKI Diany Lelonek.
Sopocka wystawa uświadamia odbiorcy, jak bardzo sprawdza się w prezentowaniu sztuki modernistyczna prawda, że „mniej znaczy więcej”.
W tej różnorodności finalistów ciężko będzie wskazać laureata Grand Prix.
Pokazując dorobek przedwojennej polskiej sztuki nowoczesnej, chętnie przywołujemy nazwiska Kobro, Szczuki, Strzemińskiego.