Recenzja spektaklu: „3Siostry”, reż. Luk Perceval
Gwiazda europejskich scen, belgijski reżyser Luk Perceval, nie bierze jeńców.
Gwiazda europejskich scen, belgijski reżyser Luk Perceval, nie bierze jeńców.
Reżyser Jędrzej Piaskowski i dramaturg Hubert Sulima wracają do Czechowa.
Reżyserka pokazała obraz prosty i alegoryczny, z zaskakującymi czasem projekcjami, odrealniającymi kostiumami i symbolicznymi sznurami-strunami.
Antyczni herosi, bohaterowie kultury masowej, ludzie, których losy naznaczył nazizm, oraz duchy spotykają się w przestrzeni Hadesu/piekła, gdzie nic się nie kończy, czas ma charakter kolisty, nie linearny.
Mariusz Kwiecień zapowiadał, że jako szef artystyczny Opery Wrocławskiej będzie zapraszał nie tylko gwiazdy, ale też śpiewaków dopiero rozpoczynających drogę artystyczną, by dać im okazję efektownego debiutu.
Spektakl uwodzi majestatyczną scenografią, grą świateł i kostiumami.
Odświeżające i dające do myślenia doświadczenie.
Spektakl jest manifestacją miłości do życia i do bycia na żywo, w kontakcie z żywym widzem siedzącym obok.
Dwuipółgodzinna opowieść o pretensjonalnym narcyzie.
Ciekawy pomysł na czas pandemii.
Przedstawienie nie tylko ważne i odważne, ale też do głębi poruszające.
Jan Englert świętuje tym spektaklem 60-lecie pracy artystycznej.
Skryta w tytule za inicjałami telewizyjna persona Magdy Gessler, gwiazdy TVN-owskiego cyklu „Kuchenne rewolucje”, posłużyła Pawłowi Demirskiemu i Monice Strzępce do zebrania w jednym trzyipółgodzinnym spektaklu wszystkich chyba tematów, którymi się zajmowali od początku wspólnej pracy w teatrze, czyli od 2007 r.
Czterogodzinny spektakl jest rozgrywany w estetyce oazowej i niemiłosiernie wręcz rozwleczony.
Małgorzata Wdowik, tak jak Anna Smolar i Katarzyna Kalwat przed nią, zainteresowała się książkami Didiera Eribona i Eduardo Louisa – wiwisekcjami wstydu społecznego związanego z pochodzeniem klasowym.
Całość bywa przytłaczająca i nużąca, co wzmacnia często stosowana przez bohaterów literacka, trzecioosobowa narracja.
Agnieszka Przepiórska jest w roli Ginczanki żywiołowa i bardzo przekonująca, znakomicie też interpretuje jej wiersze.
Talk-show zmienia się w obóz przetrwania, w którym prowadzący są strażnikami.
„Jeńczyna” ma wyrażać ból z powodu braku języka do rozmowy o seksie. I ten ból z widzem zostaje na długo.
Autorskie podsumowanie 2020 roku w teatrze.