Recenzja spektakli: „Rycerskość wieśniacza”, reż. Leszek Mądzik; „Pagliacci”, reż. Krzysztof Cicheński
Dwa niedługie sztandarowe dzieła włoskiego weryzmu wykonuje się jednego wieczoru.
Dwa niedługie sztandarowe dzieła włoskiego weryzmu wykonuje się jednego wieczoru.
Prawie półtoragodzinne przedstawienie jest zlepkiem banałów na temat ciała, jego wykorzystywania w (pop)kulturze i oczekiwań widowni wobec gwiazd.
Horror klasy C zmiksowany z estetyką stadionowych występów gwiazdek trzeciej ligi.
Całość ratują soliści.
O „Opowiadaniach dla dzieci” Singera zrealizowanych przez Piotra Cieplaka w Narodowym siedem lat temu krążą w Warszawie legendy.
To teatr jednej – wybitnej – aktorki, która w dodatku nie wypowiada ani jednego słowa.
Jeśli „Politykę” w ogóle oglądać, to dla Hanny Śleszyńskiej, która w roli sprytnej panny Franciszki, kucharki awansowanej na sekretarkę ministra, naprawdę bawi.
Spektakl przypomina półtoragodzinny, pełen efektownych obrazków i świetnej choreografii teledysk.
Sztuka jest głosem sprzeciwu wobec egoizmu i samozadowolenia polskiej klasy średniej, w tym ludzi teatru.
Pozbawiona uroku ramota.
Akcja toczy się w podglebiu polskiej współczesności.
W prywatnym mieszkaniu na warszawskim Powiślu stłoczona na małej powierzchni grupka widzów ma szansę nie tylko usłyszeć zebrane przez artystów opowieści o doświadczeniu ukrywania się, ale też do pewnego stopnia doświadczyć uczucia ciasnoty i zamknięcia.
Koprodukcje zdarzają się nie tylko pomiędzy scenami polskimi i zagranicznymi, ale też w obrębie rynku krajowego.
Dansingowo-wodewilowa wizja polskiej historii.
W obu spektaklach władza jest przedstawiona jako bezwzględna i okrutna.
Piękne dzieła dla dzieci i dorosłych.
Próba opisania niedawnej ukraińskiej rewolucji.
Mało udane otwarciu polskiego teatru na świat.
Tym, co czyni z „Iwony, księżniczki Burgunda” z Narodowego przedstawienie świetne, a momentami porywające, jest uczciwa robota reżyserki i całego zespołu aktorskiego.