Recenzja spektaklu: „Maria Callas. Master Class”, reż. Andrzej Domalik
To ostatnio modny trend w teatrze – powroty aktorów do sztuk, w których przed laty święcili triumfy.
To ostatnio modny trend w teatrze – powroty aktorów do sztuk, w których przed laty święcili triumfy.
Stylistyczna galopada pomysłów z najprzeróżniejszych bajek, z galą festiwalu piosenki aktorskiej na czele.
Krwawa baśń, która wykorzystując słowiańskie legendy, opowiada historię kształtowania się polskości.
Walki stronnictw, przebiegli lobbiści i nieczyste zagrania stawiają „Faraona” obok „Gry o tron” czy „House of Cards”, a temperaturę spektaklu dodatkowo podnosi powrót tematu walki świeckiej i kościelnej koncepcji państwa do debaty publicznej.
Warszawski Teatr Polonia pokaże dwie części hitowych przygód Barbary i Karola, małżeństwa z niemal 30-letnim stażem.
To jeden z tych wykalkulowanych, opartych na szantażu emocjonalnym, przesłodzonych spektakli, które stają się hitami West Endu czy Broadwayu.
Niezbyt wyszukana komedia Szekspira, z akcją osnutą wokół damsko-męskich intryg.
Punkty dwa, bo jednak śpiewacy starają się, choć z trudem dają radę przy karkołomnych tempach narzucanych przez Gabriela Chmurę.
Wszystkie elementy są istotne i mimo że muzyka tu dominuje, jest częścią całości.
Czterogodzinna inscenizacja, męcząca, bo pozbawiona reżyserskich akcentów, oparta na krzyku, deklamacji i przerysowanym aktorstwie.
Pomysł niezły, ale wykonanie nieznośnie pretensjonalne.
Ogląda się ten spektakl z mieszanką zmęczenia, zażenowania, fascynacji i wzruszenia.
Spektakl powstał jako wkład Polskiego Baletu Narodowego w obchody 250-lecia teatru publicznego w Polsce.
Adaptacja Igora Sawina pomija historyczne szczegóły opowieści Szczypiorskiego, skupiając się na tym, co ponadczasowe: mechanizmach manipulacji ludem.
Burdelowo-kokainowy Wrocław epoki międzywojnia, a całość kończy pretensjonalna i wyświechtana wizja nadchodzącego Jeszcze-Większego-Zła, czyli faszyzmu.
Przez potok dosłowności, pretensjonalności i nadmiaru reżyserskich pomysłów przebija się główny – dla odmiany sączony delikatnie i subtelnie rozgrywany – temat spektaklu: życie fikcją.
Koprodukcja Opery Narodowej z brukselskim Théâtre de la Monnaie to bardzo udany spektakl.
Reżyser inteligentnie gra z konwencją komedii salonowej.
Jedna z ciekawszych premier ostatnich czasów, którą wysoko oceniła również prasa brytyjska.