Recenzja spektaklu: „Fabularny przewodnik po nieruchomości wolnostojącej”, aut. Michał Sufin i Błażej Staryszak
Skromne, zabawne i absurdalne, jak polska rzeczywistość.
Skromne, zabawne i absurdalne, jak polska rzeczywistość.
Trudno w szaleństwie przeskoczyć dziś rzeczywistość, nawet Pożarowi w Burdelu.
Domalik epopeję Szwejka pokazuje w scenkach, z których część przypomina komedię dell’arte, część farsę.
Michał Znaniecki ostatnio trochę się uspokoił – w swoich realizacjach już nie epatuje nadmiarem zaskakujących pomysłów.
Mroczne dzieło, opatrzone ilustracyjną, ekspresjonistyczną muzyką.
Sarkazm sąsiaduje z tragizmem, Niebiosa i Piekło ze Śląskiem Cieszyńskim, codzienność PRL z rodzimą wersją realizmu magicznego.
Kto chce w tym spektaklu zobaczyć aluzję do polskiej rzeczywistości – zobaczy, ale na odpowiedzialność własną, a nie twórców.
Przejmujący spektakl o winie i bólu, o niezaspokojonej potrzebie współczucia i opłakania, i o nienawiści czającej się po obu stronach, polskiej i żydowskiej.
Zapowiadało się ciekawie, a także emocjonalnie, skoro za całym przedsięwzięciem stała odzyskana rodzinna historia.
Po latach nieobecności „Jezioro łabędzie” powróciło na scenę Teatru Wielkiego w Warszawie, w autorskiej choreografii Krzysztofa Pastora, z zachowaniem najcenniejszych fragmentów rosyjskiej wersji.
Ogląda się ten sceniczny miszmasz, niekiedy rysowany zbyt grubą kreską i wywołujący rechot na widowni, z niemal niesłabnącym zainteresowaniem i przyjemnością.
Błyskotliwy, utrzymany w farsowo-dramatycznym tonie obraz współczesnych związków, opartych na kłamstwach i sekretach.
Twórcy z wyczuciem prowadzą wątek żałoby, bez infantylizmu i dydaktyzmu.
Fabularne i abstrakcyjne, klasyczne i hiphopowe, kameralne i widowiskowe, przygodowe i refleksyjne – 14 różnorodnych spektakli złoży się na taneczne biennale w Łodzi.
Spójnie, z dużą dozą autorefleksji, a nawet autoparodii, ale niestety niestrawnie.
Bełkotliwemu tekstowi towarzyszą miniscenki utrzymane w pretensjonalnym, baśniowo-sennym klimacie i takież aktorstwo.
Łódzki spektakl ma formę widowiska tanecznego.
Główny temat z trudem przebija się przez dziesiątki scenek rodzajowych, często kompletnie zbędnych.
Libretto tej jednej z bardziej lubianych oper Rossiniego jest dość zagmatwane w stylu commedii dell’arte.
Po raz pierwszy od wielu lat w programie WST, jednego z najważniejszych przeglądów teatralnych wydarzeń minionego roku, zabrakło spektaklu z Teatru Polskiego we Wrocławiu.