Recenzja spektaklu: „Kram z piosenkami”, reż. Cezary Tomaszewski
Aktorzy robią cuda, by nie zaśpiewać piosenek „po prostu” ani też nie wyśmiać wprost ich staroświecczyzny czy politycznej niepoprawności.
Aktorzy robią cuda, by nie zaśpiewać piosenek „po prostu” ani też nie wyśmiać wprost ich staroświecczyzny czy politycznej niepoprawności.
Trudny do zniesienia muzealny dystans, wzmacniany przez wpędzający w stupor nadmiar scenek i widzów filmujących i fotografujących aktorów.
Aktorzy, kiedy nie śpiewają, zbici w grupki albo pojedynczo wdzięczą się do widzów, przypominając stadko drobiu.
Muzyka Możdżera jest gdzieś pomiędzy musicalem a jazzem, dużo tu zwłaszcza tang i walców.
Zakończenie tej może mało wyszukanej satyry społecznej jest tyleż zaskakujące, co ironiczne.
Komentarz do polskiej rzeczywistości, prosty i emocjonalny, choć niepozbawiony ironii, adresowany przede wszystkim do młodych widzów.
Trzecia, ostatnia część cyklu Opera Gedanensis – dzieł zamówionych przez Operę Bałtycką, a właściwie Gdańsk.
Spektakl mroczny, przesiąknięty bezsilną złością na „prywatyzację” polskiej polityki, w której od 30 lat ci sami ludzie toczą ze sobą wojenki.
W tej operze ważną rolę odgrywa chór, który staje na wysokości zadania.
Dwie godziny inteligentnej zabawy z aktualnymi tematami w tle.
Niby wszystko się w spektaklu Olsten zgadza, diagnoza jest jednak tyleż słuszna co banalna i wyświechtana.
Nędznicy znów okazali się bogaci.
Polska wersja brzmi gorzej, a stylistyka jest eklektyczna, można by rzec: od Richarda Straussa po Johanna Straussa.
Całość zaczyna się wizytą pisarza i jego brata w domu, w którym umarł, zapił się, ojciec.
Zaczyna się od gry komputerowej, w której można się wcielić w pilota z czasów drugiej wojny światowej.
Oparta na faktach opowieść o aktorze robiącym karierę w czasach faszyzmu.
Carska rodzina w przededniu rewolucji bolszewickiej jako lustro dla dzisiejszych polskich elit i ich reakcji na antyinteligencką retorykę PiS i wstającego z kolan suwerena – oto temat najnowszego przedstawienia duetu Janiczak/Rubin, nagrodzonego Paszportem POLITYKI.
Półtorej godziny świetnej, ciężkiej pracy aktorów, której efektem jest lekki, ale ważny spektakl.
Spektakl utrzymany jest jednak w konsekwentnym, jednorodnym klimacie sennych majaków opowiedzianych poprzez ciąg retrospekcji i wspomnień.
Aktorzy zakładają klub kibica i prezentują świetne, absurdalnie i świeżo brzmiące, żydowskie inteligenckie przyśpiewki.