Recenzja filmu: „Dom, który zbudował Jack”, reż. Lars von Trier
Oglądanie nowego filmu Larsa von Triera jest torturą, choć niejeden widz zapewne doceni kryjącą się za tym prowokację.
Oglądanie nowego filmu Larsa von Triera jest torturą, choć niejeden widz zapewne doceni kryjącą się za tym prowokację.
Film zalicza dość niespodziewaną i nietrafioną zwrotkę: z dramatu w thriller.
Film obejmuje kilka dekad działalności polityka – od lat studenckich aż po czasy najnowsze.
Obraz jest opisem trudnej relacji ojca z nastoletnim chłopakiem uzależnionym dosłownie od wszystkiego.
Główna bohaterka jest postacią grubymi nićmi szytą.
Najlepszy film komiksowy roku, najciekawsza wizualnie animacja od lat, ale i poruszająca opowieść o trudnej relacji syna z ojcem.
Greg Zglinski w pełni utrzymuje kontrolę nad bardzo zmienną, surrealistyczną narracją.
Na niekorzyść filmu działa to, co miało stanowić jego atut: wyciszenie, atmosfera kafkowskiego osaczenia, mechanizm spadania w kolejne kręgi upodlenia.
Czego tu nie ma! Są zdjęcia do złudzenia przypominające relację z kibolskiej ustawki czy też siłowej demonstracji przeciwko władzy.
Z sześciu krótkich historyjek o Dzikim Zachodzie, które bracia Coen nakręcili dla Netflixa, cztery powstały na bazie ich dawnych, nie do końca dopracowanych, pomysłów na pełne fabuły.
Jake Gyllenhaal wykorzystał nieliczne sceny, w których tu występuje, by zbudować mocną rolę bezrobotnego ojca z Ameryki z lat 60.
To świetnie skonstruowany thriller psychologiczny.
Efekty specjalne nie robią większego wrażenia, a scenariusz nawiązuje silnie do filmów „Dead Snow”, „Uniwersalny żołnierz” i do gier serii „Wolfenstein”.
Lady Gaga dokonuje swoistej dekonstrukcji swojego scenicznego wizerunku, stanowi główną atrakcję filmu.
Kinowa wersja sześcioczęściowego serialu emitowanego w latach 1983–85 w brytyjskiej telewizji.
Choć kamera umieszczona jest w „Via Carpatia” często na tylnym siedzeniu samochodu, to zdjęcia Zuzanny i Juliana Kernbachów są ładne.
Rekonstrukcja ataku terrorystycznego na wyspę Utoya. Zrealizowana jednym, wydaje się, że nawet nieprzerywanym ujęciem, w czasie rzeczywistym, blisko miejsca tragedii – nawet z liczbą wystrzałów odpowiadającą liczbie znalezionych przez policję łusek nabojów.
Zwycięzca tegorocznego Berlinale, śmiały eksperyment filmowy, w którym granice między obserwatorem a obserwowanym, intymnością a ekshibicjonizmem, zdrowiem a niepełnosprawnością zostają zamazane.
Zrealizowana z pieczołowitością, wiernością czasom i powieściowemu oryginałowi telewizyjna adaptacja pierwszego z czterech tomów bestsellerowego cyklu Eleny Ferrante o dwóch przyjaciółkach.
Reżyser stara się nie dawać widzowi jednoznacznych odpowiedzi, choć równocześnie sugeruje je w aż nadto klarowny sposób.