Recenzja filmu: „Bokser”, reż. Mitja Okorn
„Bokser” kilka ciosów wymierza celnie, ale ostatecznie wyraźnie przegrywa na punkty.
„Bokser” kilka ciosów wymierza celnie, ale ostatecznie wyraźnie przegrywa na punkty.
Ten romans science fiction wykorzystuje pomysł osobliwej psychodramy.
Balansujący na granicy groteski i dosadnej satyry film trafia idealnie w swój czas.
Bertrand Bonello nie jest nowym Davidem Lynchem, niewątpliwie jednak coś bolesnego ma do powiedzenia.
Zniuansowany portret wydobywający z Lee brawurę, wrażliwość, ale i bezlitosne zauroczenie okrucieństwem.
Przed laty „Sok z żuka” na dobre rozkręcił hollywoodzkie kariery zarówno Tima Burtona, jak i Michaela Keatona, dał też przepustkę do sławy nastoletniej wówczas Winonie Ryder.
Są dziesiątki powodów, by obejrzeć „Czas apokalipsy” – po raz pierwszy albo po raz kolejny.
Tu jedzenie ma pieścić zmysły, kusić, uwodzić, pod tym względem to film niezwykle sensualny, choć z pewnością nie każdy bezrefleksyjnie podda się temu urokowi.
Akcja rozgrywa się współcześnie, jednak stylistyka retro zdecydowanie tu pasuje.
To najlepsza odsłona „Obcego” od lat.
Dojmująco smutny film o smutnych ludziach.
Marzenie o wolności i niezależności kończy się tam, gdzie w grę wchodzą porachunki gangów.
Jak trudno niewinnemu człowiekowi bronić się przed oszczerstwami.
Guy Ritchie bawi się tylko w wojnę.
Czegoś w „Love Lies Bleeding” dotkliwie brakuje.
Jak na letni czas rozrywka w sam raz.
Film miał spory potencjał, niestety ciąży mu gatunkowa niekonsekwencja.
Satanistyczne horrory często rywalizują z krwawymi slasherami w epatowaniu okrucieństwem.
To kino wizualnie atrakcyjne, a jednocześnie politycznie zaangażowane, do którego codzienne wydarzenia wciąż dopisują nowe konteksty.
Pożegnanie z tenisem prawdopodobnie najwybitniejszego gracza w historii tej dyscypliny miało nieoczekiwany i wyjątkowo wzruszający przebieg.