Recenzja filmu: „Poufne lekcje perskiego”, reż. Vadim Perelman
Tragikomedia o Holocauście opowiedziana w sposób zaskakująco lekki.
Tragikomedia o Holocauście opowiedziana w sposób zaskakująco lekki.
Villeneuve buduje tajemniczy, nieprzenikniony świat powoli i z rozmysłem.
Trudno orzec, czy „Pleasure” to kolejny demaskatorski portret deziluzji młodej dziewczyny marzącej o sukcesie w branży porno czy może raczej bezkompromisowa metafora cywilizacji opartej na uprzedmiotowieniu i niewolniczej eksploatacji kobiet.
„Furioza” cierpi na nadmiar atrakcji, więc chwilami gubi rytm i traci z oczu niektórych bohaterów.
Meksykański reżyser dość szybko traci zainteresowanie swoimi bohaterami, wypełnia za to ekran pasmem zbrodni i okrucieństw.
Film zaskakuje nie tyle przypomnieniem archaicznej obyczajowości, co starannie przemyślaną konstrukcją
Wielopiętrowa intryga z licznymi niedomówieniami.
To zaiste Bond na czasy niepokoju i godne zwieńczenie Craigowskiej kadencji.
Opowiedziane na zimno, dosadnie i bez taryfy ulgowej dla obecnie rządzących.
Posępne blokowisko staje się nieoczekiwanym symbolem marzeń o wolności i lepszym świecie.
Jensen skleja elementy z wprawą wirtuoza, tworząc film rozrywkowy, zabawny, a przy tym mądry i prawdziwie przejmujący.
Czy pamiętamy jeszcze, jak smakuje prawda? Ile jesteśmy gotowi poświęcić, by dać jej świadectwo?
Trudno się dziwić, że ktoś, kto tak jak Zdzisław Najmrodzki grał na nosie milicji i władzom (kilkadziesiąt razy uciekając z więzień i aresztów), stał się ludowym bohaterem schyłkowego PRL-u.
Ten pozbawiony patosu, skomponowany z rozpaczliwych sytuacji obraz robi piorunujące wrażenie.
Co zrobić, gdy państwo młodzi w dniu ślubu odwołają ceremonię? Przecież weselne dania i alkohol nie mogą się zmarnować, zwłaszcza że goście przyjechali z całej Polski, a gra pozorów jest najważniejsza.
Filmowe uniwersum budowane na bazie komiksów wydawnictwa Marvel rozrasta się coraz bardziej.
Andersson szuka pocieszenia, jednocześnie w nie wątpi, a jego minimalistyczny, filmowy poemat to wyjątkowa lekcja egzystencjalnej pokory.
Nowy film Kingi Dębskiej to wyprawa w czasy młodości bohaterów „Moich córek krów”.
Metafizyczny western kulinarny o stracie, bólu, pocieszeniu – trzech filarach życia.
Całość nie ma w sobie głębi i uniwersalności fabuł Sapkowskiego, ale trzeba docenić świeżość wizji.