Recenzja filmu: „Mała mama”, reż. Céline Sciamma
Francuska reżyserka Céline Sciamma („Portret kobiety w ogniu”) proponuje widzom podróż, w której przewodnikiem jest wrażliwość każdego z nas.
Francuska reżyserka Céline Sciamma („Portret kobiety w ogniu”) proponuje widzom podróż, w której przewodnikiem jest wrażliwość każdego z nas.
Autorzy tej smutnej komedii o nieodpowiedzialnym rodzicielstwie wynikającym z nieudanego życia seksualnego sięgnęli po najlepsze wzorce.
Film unika koła ratunkowego w postaci chrześcijańskiej symboliki.
Film jest gatunkowym majstersztykiem, a jednocześnie popkulturowym esejem o seksualności.
Dziennik Anne Frank” to jedna z tych pomnikowych książek, która stała się dla zachodu Europy świadectwem oraz symbolem żydowskiego cierpienia podczas okupacji.
Film nakręcony z olbrzymią czułością i empatią wobec ludzkich i zwierzęcych bohaterów.
Fabuła sprowadza się do kilku hipnotycznych spotkań cierpiącej na dziwne halucynacje dźwiękowe bohaterki z ludźmi, którzy mają jej pomóc wyjaśnić źródła jej przypadłości.
Dzikie, brutalne, a zarazem bez reszty hipnotyzujące widowisko.
Film w jakimś stopniu spełnia obietnicę zawartą w tytule. Jest kinem akcji, science fiction, komedią o dysfunkcyjnej rodzinie, a jednocześnie parodią każdego z tych gatunków.
„Film balkonowy” jest fantastyczną podróżą do wypartych lęków, tęsknot, absurdu i (bez)sensu egzystencji każdego.
Fabuła, która mogła być intrygującym portretem związku, w którym partnerzy nieustannie zadają sobie psychiczne rany, okazuje się podszytą mizoginią tandetą, bałaganiarską sensacją, zrealizowaną byle jak, bez dbałości o psychologię bohaterów.
Film jest medytacją, a zarazem wizualnym esejem o potędze żywiołów, próbie „zatrzymania czasu” oraz zjawisku widzenia i bycia obserwowanym.
Zgodnie z tytułem film Krzysztofa Langa podejmuje temat antysemickiej nagonki zakończonej wyrzuceniem z kraju Polaków żydowskiego pochodzenia. Nie jest jednak dziełem pionierskim.
„Piosenki o miłości” zachwycają na każdym poziomie, choć są kinem minimalistycznym.
W ulotnej relacji pary bohaterów trudno się nie doszukać metafory pogoni za zmysłowością, eterycznością i nieosiągalną jakością życia.
„Przeżyć” to film, w którym mrok i strach zostają wreszcie rozproszone światłem.
Reżyserka znajduje bardzo atrakcyjny ekwiwalent wizualny dla poetyckiej wyobraźni Doroty Masłowskiej.
Ryusuke Hamaguchi wdarł się tym filmem do elitarnego grona mistrzów.
Gorzki portret czterdziestoparolatka z wybujałym ego.
Już sam fakt, że w wyświechtanym i skompromitowanym gatunku nie czuje się fałszywej nuty, stanowi osiągnięcie.