UNESCO – Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury – zostało powołane w listopadzie 1945 roku. Był to pierwszy wysiłek wspólnoty międzynarodowej, aby zapobiegać w przyszłości nawrotowi nastrojów, które mogłyby prowadzić do kolejnej wojny światowej.
Od 1946 roku UNESCO przede wszystkim przeciwdziała dyskryminacji w obszarze edukacji (co ma bardzo szerokie znaczenie: od rozszerzania obszarów objętych skolaryzacją i wspierania nowych modeli edukacyjnych, przez edukację nastawioną na przeciwdziałanie dyskryminacji, edukację, po kulturę, a zwłaszcza obronę wolności słowa). Pod względem sposobu funkcjonowania UNESCO jest międzynarodową organizacją pozarządową, co ma swoje zalety, między innymi pozwala na elastyczność działań i innowacyjność.
Ma też jednak swoje ograniczenia. UNESCO nie ma mocy sprawczej porównywalnej do instytucji ładu międzynarodowego, jest też uzależnione od swoich donatorów – krajów sygnatariuszy – z których największym, w kategoriach wpłacanych sum, były Stany Zjednoczone. W okresie zimnej wojny UNESCO było forum ścierania się Bloku Wschodniego z Zachodem – aż do 1984 roku utrzymywano wysiłki na rzecz porozumienia, potem jednak Stany Zjednoczone i Wielka Brytania opuściły organizację, wycofując się przy tym, oczywiście, z zobowiązań finansowych.
Wielka Brytania wróciła na łono UNESCO w 1997 roku, a USA w 2003 roku. W ten sposób dyplomacja kulturalna bloku demokratycznego odzyskała wymiar międzynarodowy, a krytyki pod adresem agresywnej amerykanizacji zelżały. Wczoraj, 12 października, Stany Zjednoczone ogłosiły po raz kolejny, że od 31 października wycofują się z organizacji.
Praktycznie nie będzie to miało dużego znaczenia – od 2013 roku USA wstrzymywały wpłaty na rzecz UNESCO, motywując to antyizraelską postawą, to znaczy przyznawaniem statusu najpierw obserwatora, a potem członka Autonomii Palestyńskiej, co wiązało się z uznaniem jej jako państwa na niwie międzynarodowej (ani Izrael, ani Stany Zjednoczone nie chcą uznać państwowości Palestyny – uznało ją zaledwie 70,5 proc. państw członkowskich ONZ). Uznanie Autonomii Palestyńskiej przez UNESCO było efektem długiego procesu dyplomatycznego, ale również kilku dekad namysłu o charakterze naukowym, politologicznym, filozoficznym i prawnym.
Dlaczego Trump wycofuje się z UNESCO
Jak argumentuje dyrektor generalna Irina Bokova, wynika to z kryteriów o charakterze uniwersalnym, wypracowanych w ramach mandatu UNESCO, tj. zapobiegania tendencjom mogącym prowadzić do konfliktu światowego, przeciwdziałania dyskryminacji czy obrony praw człowieka. W odpowiedzi na decyzję Stanów Zjednoczonych powiedziała ona: „Uniwersalność jest podstawą misji UNESCO na rzecz budowy międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa w obliczu nienawiści i przemocy, w obronie praw człowieka i ludzkiej godności”.
Dlatego właśnie tym razem gwałtowna decyzja Stanów Zjednoczonych jest tak ważna w wymiarze symbolicznym. Po drugiej wojnie światowej najpierw blok zachodni, a następnie, po 1989 roku, większa część świata trwały w ramach Pax Americana, w ramach której międzynarodowa hegemonia Stanów Zjednoczonych uzasadniana była właśnie uniwersalnością modelu, na którym się opierały, oraz wagą demokracji i praw człowieka w zapobieganiu konfliktów na skalę światową.
Wycofanie finansowania dla UNESCO przez administrację Obamy było pierwszym wskaźnikiem, że USA postrzegają swoją misję inaczej niż reszta świata. Wyjście Stanów pod rządami Trumpa oznacza uznanie końca Pax Americana opartej na wartościach interpretowanych jako uniwersalne, powszechne, rozwijane i realizowane w taki sposób, by każdy człowiek na świecie mógł się z nimi identyfikować.
Biorąc pod uwagę całokształt prezydentury Trumpa, warto wziąć pod uwagę, że podnoszona przez Stany „antyizraelskość” UNESCO może być jedynie pretekstem. Niezależnie od tego, czyją stronę weźmiemy w bliskowschodnim konflikcie, nie powinno to mieć przełożenia na odbieranie, de facto, legitymacji całemu systemowi międzynarodowej współpracy na rzecz edukacji, kultury, wolności słowa i nauki, która przez wiele dekad odgrywała rolę alternatywnego – i wielokrotnie niezbędnego – systemu dyplomacji w „miękkim” obszarze kultury i wartości.