Zostać trollem
Rosyjskie fabryki trolli. Zalewają internet prokremlowskim przekazem, ale popełniają również błedy
[Artykuł pochodzi z internetowego wydania „Nowej Europy Wschodniej”]
Zbigniew Rokita: – Kiedy w Polsce zintensyfikowała się działalność rosyjskich trolli internetowych?
Mateusz Bajek: – W całej Europie Rosja stara się przejąć rząd dusz w środowiskach skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych, podobnie jest w Polsce. Aby taka strategia przyniosła rezultaty, potrzebne jest podłoże, które zapewnia między innymi działalność internetowych trolli – osób, które często na zamówienie lansują tezy korzystne dla Kremla.
W Polsce ich działalność zintensyfikowała się jesienią 2013 roku, kiedy rozpoczęły się protesty na Majdanie. Ich zwiększoną aktywność można było zaobserwować już po kilku dniach protestów, to jest wtedy, gdy Kreml wypracował swoje stanowisko wobec Majdanu. Widać to było na należących do prezentujących informacje o Europie Wschodniej portali forach i profilach Facebook. Pod artykułami czy wpisami dotyczącymi Wschodu pojawiła się ogromna liczba komentarzy, a znaczna ich część była antyukraińska, antyamerykańska i – rzadziej – prorosyjska.
A skąd wiemy, że były to rosyjskie trolle?
Znaczna większość kont tych użytkowników była dopiero co założona. W grudniu 2013 roku sprawdziłem, kiedy powstały konta osób, komentujących w antyukraińskim duchu artykuły, które pojawiały się na profilu Facebook prokremlowskiego Sputnika. Okazało się, że około dwie-trzecie z nich założono w pierwszych dniach Majdanu. To nie przypadek. Kolejne 20-25 procent założono wcześniej, ale również w 2013 roku. Zaledwie ułamek prokremlowskich kont powstał w innym czasie.
Trolle nie ukrywały tak ważnej i pozwalającej na ich rozpracowanie informacji, jak data założenia konta?
Na początku nie. Po jakimś czasie stały się sprytniejsze i ukryły tę informację. Wciąż widać było jednak, że ich profile stworzono tylko w jednym celu. Niby mieli dziesiątki znajomych, ale zauważyłem, że większość ich „przyjaciół” to osoby pochodzące z Indii, Turcji, Stanów Zjednoczonych i tak dalej. Prawdopodobnie wcale ich nie znali, po prostu tamci przyjęli zaproszenia. Ich profile były pełne postów, co miało świadczyć, że to prawdziwe konta. W rzeczywistości były to internetowe „śmieci” – zdjęcia drzew, dziwna rosyjska muzyka, niepotrzebne nikomu informacje. I co ważne, to wszystko nie wywoływało jakiejkolwiek reakcji ze strony znajomych.
Chciano w ten sposób stworzyć wrażenie, że trolle to zwykli ludzie.
Ale i od tego trolle odeszły i starały się mieć później już tylko polskich znajomych. Istotne jest jednak to, że widać, iż przekaz licznych komentarzy jest podobny do narracji mediów rosyjskich. Spójrzmy na komentarze pod wieloma tekstami, które pojawiają się na takich popularnych portalach jak Wirtualna Polska, Interia czy Onet: to dokładnie te same opinie, które znajdziemy w rosyjskim Internecie. Ten sam przekaz znajdziemy zresztą w podobnych miejscach w wielu innych europejskich krajach, na przykład na Słowacji czy w Czechach.
Zakładanie kont w tym samym czasie, podejrzani znajomi – a jakie błędy dziś popełniają trolle?
Troll nie posiada jednego konta – to byłoby nieefektywne. Troll ma wiele kont i te się mu czasem mylą. Bywa, że post napisze z jednego profilu, my odpowiemy na ten post, a jego autor odpowie nam z kolei z innego konta, zapomni przełączyć. Jakiś czas temu na portalu Sputnik artykuł skomentowała osoba rzekomo pochodząca z Japonii, Kitaro Matsuri. Napisałem jej po japońsku: „Nie rozumiem”. Odpowiedź otrzymałem już od „innej osoby”, z konta, które miało należeć do Polaka: Sebastiana Kokoszki. Problem polegał na tym, że troll zapomniał przełączyć użytkownika, a posiadał podobne zdjęcia profilowe na obu kontach. Niektórzy zapominają wyłączyć też funkcji na Facebook, która pokazuje, skąd dana osoba pisze – i później mamy licznych „Polaków”, którzy twierdzą, że są z Przemyśla czy Białegostoku, a piszą z Rosji – Petersburga, albo Moskwy. Charakterystyczne są również używane na polskich profilach rosyjskich trolli rusycyzmy. Obecnie trudno jednak z całą pewnością stwierdzić, które profile należą do opłacanych z Rosji trolli, a które do osób o skrajnych poglądach. Trolle upodabniają się do osób o skrajnych poglądach z premedytacją (flaga Polski na zdjęciu profilowym, zdjęcia „żołnierzy wyklętych”). W ten sposób o wiele łatwiej działać w tym środowisku.
Niedawno przejrzałem śledzone przeze mnie wpisy z pierwszych dni Majdanu. Pewnych rzeczy już się nie dowiemy. Na początku ukraińskich protestów jedynie część prokremlowskich trolli po ich rozpracowaniu (na przykład po wysłaniu im wiadomości o treści: „Przepraszam, ale fakt, że masz konto założone 24 listopada 2013 roku, wydaje się podejrzany...”) kasowała swoje konta. Dziś nie ma już praktycznie żadnych profili, których wpisy wówczas śledziłem.
Na czym skupiły się trolle, kiedy ucichła sprawa Ukrainy?
Trolle wykorzystują każdy „gorący” temat. Skandal korupcyjny w Rosji? To wszystko kłamstwo! Sankcje Zachodu wobec Rosji? To nic takiego! USA bombarduje budynek cywilny na Bliskim Wschodzie? Głupi Jankesi mordują cywilów! Do Europy płyną uchodźcy? Wina Zachodu i jego głupiej polityki! Ta propaganda kopiuje narrację rosyjską, choć w razie potrzeby skupia się też na tematach ważnych dla Polaków – stałym tematem jest Wołyń, bieżące zmieniają się. W ostatnim czasie trolle piszą dużo o atakach na Polaków w Wielkiej Brytanii oraz o Brexicie w ogóle: chwali się Brytyjczyków za decyzję, jednocześnie podkreśla się poniżenie Polski, zwraca się uwagę na konieczność prowadzenia „suwerennej polityki”. Trolle chcą dzielić Europejczyków i pokazywać, że rosyjskie władze są mądrzejsze.
Promowanie rosyjskiego punktu widzenia nie przyniosłoby jednak takich rezultatów, gdyby nie towarzyszyły mu inne działania. Nie chodzi o pokazanie, że w Rosji żyje się lepiej, że Rosja jest najlepszym krajem na świecie. Chodzi raczej o przekaz negatywny: Zachód myli się w Syrii, na Ukrainie są banderowcy i tak dalej. Poza tym wydaje się, że ludzie lubią kopiować negatywną narrację, stąd adresaci to podłapują.
Czy dojście do władzy Prawa i Sprawiedliwości wpłynęło na aktywność trolli?
Tak. Zauważyłem, że trolle, podobnie jak polskie środowiska antyukraińskie i nacjonalistyczne, pokładały pewne nadzieje w nowych polskich władzach. W PiS jest bowiem więcej osób o poglądach krytycznych wobec ukraińskiej polityki historycznej. Trolli cieszyło też to, że PiS prezentuje na forum unijnym stanowisko antyniemieckie i formułuję tezy o konieczności ograniczenia wpływów Brukseli. Taka polityka sprawiła, że dosyć żarliwa przed ubiegłorocznymi wyborami krytyka Prawa i Sprawiedliwości prowadzona przez kremlowskich trolli ucichła na pewien czas. Trolle wspierały wręcz niektóre idee nowego rządu, mając nadzieję, że jego polityka będzie antyukraińska.
Poza tym dojście PiS do władzy wpłynęło na zmianę tematów, które poruszają trolle. Podam przykład. Dwa lata temu w rosyjskim Internecie zaczęły pojawiać się komentarze, jakoby polscy najemnicy rekrutowani przez Bartłomieja Sienkiewicza ginęli na Donbasie, pomagając Ukraińcom. Mówiono o dziesiątkach, setkach ofiar, a pewien separatysta przyznał się nawet, że zabił już 5475 Polaków i Amerykanów. Poważna polska prasa wyśmiała to, a „Rzeczpospolita” napisała nawet prześmiewczy tekst, w którym mówiono o polskich nazistach walczących z orłem i swastyką wytatuowanymi na ramieniu. W Internecie temat jednak był drążony, dodawano, że siły wspierane przez Platformę Obywatelską mordują Rosjan na Ukrainie. W 2015 roku sprawa zaczęła przycichać, a po przejęciu władzy przez PiS zniknęła. Ten wątek po około półtora roku względnego spokoju, wrócił w ostatnich dniach. Tym razem Bartłomiej Sienkiewicz nie jest już winny, najemnicy są bezimienni.
A czy rosyjskie trolle poruszają sprawę katastrofy smoleńskiej?
Ten temat obecnie omijają – widać to zarówno w wypowiedziach trolli, jak i na portalach typu Kresy.pl. Na tych ostatnich temat katastrofy był częściej poruszany do wybuchu protestów na Majdanie w 2013 roku, wówczas został zapomniany i zastąpiła go sprawa „banderowców”. 10 kwietnia 2010 roku to niewygodny dla Rosji temat, Moskwa stara się, żeby nie wychodził on na światło dzienne zbyt często. Nie wypracowano tu jednej linii propagandowej.
Poza tym Polacy na tyle eksploatują ten temat, że nie ma potrzeby, aby ktoś jeszcze go podnosił. Na ile natomiast trollowanie jest skoordynowane, a na ile są to wybryki samotnych wilków?
Praca internetowego trolla to w Rosji profesja jak każda. Rekrutacja jest otwarta i jeszcze całkiem niedawno takie oferty można było bez problemu znaleźć między innymi na portalach dla osób poszukujących pracę. Obecnie rekrutacja jest prowadzona w dużym stopniu „po znajomości”. Propozycje pracy w najsłynniejszej fabryce trolli na ulicy Sawuszkina w petersburskiej dzielnicy Olgino otrzymują między innymi moi petersburscy znajomi – osoby znające języki obce, studenci i absolwenci Państwowego Uniwersytetu w Petersburgu.
Istnienie fabryk trolli jest niepodważalne. Trudno jednak powiedzieć, na jaką skalę działają. Proponuje się pracę zarówno osobom rosyjskojęzycznym, jak i znającym języki obce. Z informacji moich znajomych wynika, że pensja wynosi około 3 tysięcy złotych, czyli 50 tysięcy rubli. Na „froncie propagandy zagranicznej” najchętniej zatrudniane są osoby znające się na sprawach międzynarodowych, stąd często propozycję otrzymują właśnie studenci stosunków międzynarodowych. Ich zadaniem jest później komentowanie artykułów, wypowiadanie punktu widzenia Kremla, prowadzenie podejrzanych portali, publikacje artykułów, w których rzekomo dzielą się swoją tajemną wiedzą. Sposobów wpływania na Europejczyków, w tym Polaków, jest bardzo dużo. Chociaż musimy mieć świadomość, że Polacy nie są priorytetem w działaniach propagandowych tego typu.
Wielu trolli wierzy zresztą, w to co robi i nie pracuje tylko dla pieniędzy. Często poświęcają trollowaniu dużą część życia i są oburzeni, gdy inny troll wychodzi do domu o szesnastej – po ośmiu godzinach pracy. Bo jak tak można – kiedy ojczyzna w potrzebie?
[Artykuł pochodzi z internetowego wydania „Nowej Europy Wschodniej”]
Mateusz Bajek należy do zespołu think-tanku Global.Lab, jest absolwentem stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim, uczestniczył w rocznej wymianie na Wydziale Stosunków Międzynarodowych Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego.