Snowden nie ma się z czego cieszyć
Zwrot ws. NSA: Czy Ameryka będzie mniej podsłuchiwać?
Zwrot w Ameryce na korzyść Edwarda Snowdena, który ukrywa się w Rosji przed władzami amerykańskimi, zarzucającymi mu ujawnienie tajemnic o masowej inwigilacji? Jak wiadomo, nowa ustawa, właśnie podpisana przez prezydenta Obamę, ogranicza prawa NSA (Krajowej Agencji Bezpieczeństwa) do przeczesywania całej komunikacji elektronicznej.
Od tej pory NSA musi najpierw w sądzie przedstawić konkretne podejrzenia i uzyskać zezwolenie na podsłuch, dopiero potem żądać dostępu do rozmów i korespondencji. Jest to zwrot w nastrojach amerykańskich, o czym świadczy głosowanie Republikanów w Senacie. Choć przywódca większości republikańskiej Mitch McConnell był przeciw zmianom, aż 23 senatorów republikańskich głosowało za.
Czy Ameryka będzie mniej podsłuchiwać? To wątpliwe. Po pierwsze, ograniczenia dotyczą jedynie obywateli amerykańskich na amerykańskim terytorium. NSA jak dotychczas będzie gromadzić i przeczesywać komunikację elektroniczną za granicą i to nawet swoich sojuszników. Po drugie, można wątpić czy tajne służby mówią prawdę o podsłuchiwaniu, skoro do tej pory – nawet po rewelacjach Snowdena – zaprzeczały oczywistym faktom.
Amerykańscy legislatorzy – ze swymi skłonnościami do patosu – pierwszą ustawę o zaostrzeniu podsłuchów i bezpieczeństwa w ogóle (po 11 września) nazwali patriotyczną, a teraz ograniczenie podsłuchów – ustawą o wolności.
Czy rzeczywiście nowoczesne społeczeństwo żyje w dylemacie: patriotyzm czy wolność? Obywatel wie o tym bardzo mało. Jedno wiadomo na pewno. Amerykanie, przeznaczając miliardy na kontrolę komunikacji elektronicznej, wysforowali się daleko przed innych w technologii tego procederu. Z pewnością nikomu nie zdradzą działania swoich programów.
Powstaje także dla nich samych jeszcze poważniejszy niż dotąd problem cywilnej kontroli nad działaniami tajnych służb. Nie zanosi się na to, by został rozwiązany.