Społeczeństwo

Tęcza biało‑czerwona

Jak PiS igra ze środowiskiem LGBT

Polski rząd, podobnie jak przedstawiciele wszystkich innych państw unijnych, podpisał „Deklarację praw równości”, która ma wzmocnić ochronę osób LGBT. Polski rząd, podobnie jak przedstawiciele wszystkich innych państw unijnych, podpisał „Deklarację praw równości”, która ma wzmocnić ochronę osób LGBT. Pekic / Getty Images
Sytuacja osób homoseksualnych i transseksualnych w Polsce nie należała do łatwych. Teraz stała się jeszcze trudniejsza, a szans na zmianę nie widać.
Wojciech Kaczmarczyk, nowo powołany pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania.Franciszek Mazur/Agencja Gazeta Wojciech Kaczmarczyk, nowo powołany pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania.

Lokalizacja hostelu interwencyjnego prowadzonego przez Stowarzyszenie Lambda Warszawa trzymana jest w tajemnicy. Trafiają tu osoby, które ze względu na swoją orientację bądź tożsamość płciową doznają przemocy fizycznej czy psychicznej w swoim środowisku. Gabriela jest tu od maja. Wcześniej przez blisko trzy miesiące tułała się po domach dalszej rodziny i znajomych, ale dłużej już tak się nie dało. Z rodzinnego domu wygoniły ją wyzwiska rodziców i przemoc ze strony brata.

Od dzieciństwa czułam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie umiałam tego nazwać. Byłam chłopcem, a chciałam wyglądać jak dziewczynka, marzyłam o sukienkach i nie lubiłam patrzeć na siebie w lustrze – wspomina. – Otoczenie upycha nas w pudełka z męskością i kobiecością. Ciężko z nich wyjść, bo powstrzymuje nas lęk przed odrzuceniem. A jednocześnie nie sposób w nich tkwić, bo to sprawia cierpienie. W końcu sobie to powiedziałam: jestem trans i muszę coś z tym zrobić.

Pierwszy prezent

Była już pełnoletnia, gdy zaczęła terapię hormonalną. Porozmawiała z rodzicami. Mama była zdziwiona i zmartwiona. Tata niby neutralny, dopóki się nie napił. Pijany wyzywał od „ciot” i „pedałów”. Brat, gdy był trzeźwy, niby wspierał, ale trzeźwy bywał rzadko. Po pijanemu wpadał w ataki furii. Wylądowała w szpitalu psychiatrycznym ze zdiagnozowaną depresją i myślami samobójczymi. Potem mieszkała u wujka, ale on chciał pieniądze za wynajęcie pokoju. Niby miała obiecaną pracę sekretarki, ale już pierwszego dnia, gdy okazało się, że kobiecy wygląd nijak nie zgadza się z dokumentami, wiadomo było, że nic z tego nie wyjdzie. Babcia i dziadek, którzy zawsze wspierali ją finansowo, wycofali pomoc. Pieniądze były przeznaczone dla wnuczka, a nie dla wnuczki; a już na pewno nie na żadne operacje. „Bądź sobie tym gejem, ale się z tym nie obnoś” – usłyszała od religijnej babci. Próbowała szukać miejsca w schronisku dla kobiet, ale skierowano ją – zgodnie z tym, co w dowodzie – do męskiego. O hostelu Lambdy dowiedziała się z portali dla osób LGBT. To nie tylko miejsce, gdzie przez kilka miesięcy ma się dach nad głową i pełną lodówkę, ale też szansa na pomoc psychologiczną i doradztwo zawodowe.

Działamy od lutego 2015 r. Mamy miejsca dla piętnastu osób. Docierają do nas ludzie z coraz bardziej odległych miejsc Polski. Nie wiem, na jak długo starczy nam pieniędzy, bo grant Fundacji Batorego, dzięki któremu udało się otworzyć hostel, już się skończył. Funkcjonujemy z miesiąca na miesiąc dzięki zbiórkom – mówi Agnieszka Duszyńska ze Stowarzyszenia Lambda. – Nadal liczymy na pomoc miasta. Na pomoc rządową nie mamy co liczyć, a szkoda, bo to miejsce jest naprawdę potrzebne. Trafiają do nas ludzie przestraszeni, zaszczuci, w sytuacjach kryzysowych, ze środowisk, gdzie przemoc jest normą. Jesteśmy dla nich ostatnią deską ratunku, bo inne placówki nie zawsze są przygotowane do pracy z osobami LGBT.

Gabriela już się trochę pozbierała. Po raz pierwszy od lat poczuła, że otaczają ją wspierający i przyjaźni ludzie. Nawiązała nowe kontakty. Rozgląda się za mieszkaniem do wynajęcia, bo pracę przy opiece nad starszymi ludźmi ma już obiecaną. Chce rozpocząć prawną procedurę korekty płci. Według nowej ustawy, przegłosowanej jeszcze przez poprzedni parlament, nie musiałaby w tym celu pozywać swoich rodziców do sądu. Ale niestety musi, bo pierwszą decyzją nowo wybranego prezydenta Andrzeja Dudy było zawetowanie tej ustawy. To był pierwszy „prezent” nowej władzy dla środowiska LGBT.

Szybko okazało się, że sformułowanie „prezydent wszystkich Polaków” ma gwiazdkę z odnośnikiem, czyim prezydentem nie jest – podsumowuje Gabriela. – Ja to odczuję na własnej skórze.

Lumpiarstwo czuje krew

Drugim prezentem był język. Co prawda aktywiści ze środowiska LGBT deklarują, że jeśli chodzi o różnicę między PO i PiS, to polega ona głównie na tym, że poprzednia władza w dość wyrachowany sposób zwodziła obietnicami załatwienia takich kwestii, jak choćby związki partnerskie, by potem się z nich wycofywać, a PiS czarno na białym deklaruje, że jest przeciw. Efekt ten sam. Jednak wcześniej rządzący nie posługiwali się tak pogardliwym i wykluczającym językiem. Sformułowania takie jak „zboczeńcy”, „pedały” używane są w środowisku partii rządzącej bez zahamowań. Dzielenie Polaków na lepszy i gorszy sort, odmawianie innym prawa do polskości, patriotyzmu, przypisywanie im najniższych intencji przełożyło się na atmosferę wrogości i agresji.

Jak podsumowała to prof. Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej”, PiS „ośmielił lumpiarstwo”, porwał społeczny margines, który rozumie tylko argumenty siły. W lutym obiektem napaści stali się działacze organizacji broniących praw człowieka. Zaczęło się od obelg, fali internetowego hejtu, gróźb, nawoływania do przemocy. Potem napastnicy przeszli do czynów. Doszło do napaści na siedziby organizacji. W siedzibie Lambdy zniszczono drzwi i wyryto na nich napisy „White Power” i „Zakaz pedałowania”. Ktoś wybił szybę w lokalu, bo w oknie wisiała tęczowa flaga. Do siedziby Kampanii Przeciw Homofobii próbowano wedrzeć się siłą.

Wojciech Kaczmarczyk, nowo powołany pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania, co prawda ataki potępił, ale odmówił zaangażowania się w obronę atakowanych organizacji. Przedstawiciele 318 organizacji pozarządowych podpisali się pod apelem do premier Beaty Szydło o podjęcie działań, które powstrzymają falę agresji. Jak piszą, pogarda do innych, cechująca publiczne wypowiedzi przedstawicieli władzy, tworzy klimat, w którym sprawcy czują się bezkarni, bo czują milczące przyzwolenie władzy. Nie doczekali się odpowiedzi.

Trudno określić, jaka jest skala homofobicznie motywowanej przemocy. Zapisy w Kodeksie karnym dotyczące przestępstw z nienawiści obejmują przemoc ze względu na rasę, narodowość, wyznanie i pochodzenie etniczne. Postulat, by dopisać do tej listy orientację seksualną i tożsamość płciową, odbija się jak groch o ścianę. Dlatego w policyjnych statystykach np. atak na siedzibę Lambdy może być sklasyfikowany jedynie jako akt zniszczenia mienia. Pytany przez Ewę Siedlecką w nieautoryzowanym wywiadzie, czy będzie dążył do tego, by dane te były gromadzone, Wojciech Kaczmarczyk uznał, że nie ma takiej potrzeby; bo przecież nie gromadzi się też danych o przemocy wobec innych grup, np. duchownych.

Tajemnice Deklaracji

Można powiedzieć, że Kaczmarczyk to trzeci „prezent” nowej władzy dla środowiska LGBT. Zaraz po powołaniu zadeklarował, że w identyfikacji obszarów dyskryminacji wsparciem dla niego będzie Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. To skrajnie konserwatywna organizacja, która przygotowała m.in. projekt ustawy uniemożliwiającej Polakom zawieranie związków jednopłciowych za granicą i postuluje skreślenie zapisu, który pozwala za „osoby bliskie” uznać osoby „pozostające we wspólnym pożyciu”. W lutym Sąd Najwyższy podjął przełomową decyzję, że pary jednopłciowe mają takie samo prawo do odmowy zeznań przed sądem, jak małżeństwa czy konkubinaty heteroseksualne, bo „pozostają we wspólnym pożyciu”.

Próbują cofnąć to, co małymi kroczkami udało się osiągnąć i co jest dla nas ważne – mówi Mirosława Makuchowska z KPH. – Na razie na szczęście PiS tego tematu nie rusza. Narrację homofobiczną zastąpiła obecnie antyimigrancka. Ale gdy to będzie rządzącym na rękę, znów nas wyciągną.

Ostatnio jednak Kaczmarczyk pozytywnie zaskoczył. Polski rząd, podobnie jak przedstawiciele wszystkich innych państw unijnych, podpisał „Deklarację praw równości”, która ma wzmocnić ochronę osób LGBT. Na posiedzeniu Rady UE, gdzie deklaracja była omawiana, Wojciech Kaczmarczyk podziękował prezydencji holenderskiej za wypracowanie ostatecznego kształtu deklaracji i stwierdził, że „wypełnia ona wymagania, które stawiają przed tymi kwestiami narodowe systemy prawne”. Co oznacza podpisanie deklaracji przez Polskę?

Pewnie nic. Zwłaszcza że stało się to chwilę po tym, jak Polska, wraz z Rosją, Iranem i Arabią Saudyjską zablokowały rezolucję ONZ o dekryminalizacji stosunków homoseksualnych w krajach, gdzie grozi za to więzienie – zastanawia się Makuchowska. – Może to efekt strzelaniny w Orlando, w której zginęło tyle osób, i moralna presja, by świeżo po takiej tragedii nie kwestionować praw osób homoseksualnych. A może po prostu w Europie mówi się jedno, bo tak wypada, a w kraju drugie.

Na pytanie skierowane do biura pełnomocnika, czy za „Deklaracją praw równości” pójdą jakieś działania praktyczne, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Trudno sobie jednak wyobrazić PiS forsujące w Sejmie zapis o związkach partnerskich.

Zdarzało się, że na świecie konserwatywne partie zmieniały prawną definicję małżeństwa, ale u nas to naprawdę mało prawdopodobne – przyznaje Robert Rient, pisarz i dziennikarz, inicjator niedawnego listu otwartego, w którym apeluje do znanych i lubianych osób, by ujawniały swoją orientację, bo to może mieć wielki wpływ na postrzeganie kwestii homoseksualności i zmianę społecznych postaw. – Tacy ludzie dla młodych ze wsi czy małych miasteczek stanowią ważny punkt odniesienia. Świadomość, że nie są z tym sami, może wręcz ratować życie.

Liczył, że pod listem będzie 20–30 znanych nazwisk. Podpisało się 150 ludzi kultury, sztuki i nauki. Rient spotkał się z zarzutem, m.in. ze strony Wojciecha Tochmana, że stara się wywierać moralną presję na osoby, które nie chcą dokonywać coming outu, bo uważają, że to intymna sprawa.

Ta dyskusja trwa. To dobrze. Nie należy jednak mylić orientacji psychoseksualnej z praktykami seksualnymi. Te są sprawą intymną, a orientacja jest tajemnicą, tylko jeśli uznawana jest za podrzędną lub gorszą wobec heteroseksualnej – deklaruje Robert Rient.

Według Mirosławy Makuchowskiej w czasach, gdy współpraca z rządem jest w zasadzie niemożliwa, faktycznie należy skupić się na oddolnych inicjatywach; organizować spotkania w przestrzeniach, które nie podlegają kontroli władzy, a gdzie poprzez bezpośrednie rozmowy można dotrzeć do ludzi neutralnych czy wahających się, by pozyskać w nich sojuszników. Jako parlamentarny sojusznik środowiska LGBT zadeklarowała się Nowoczesna. Obiecuje powrót do tematu związków partnerskich i projekt nowelizacji Kodeksu karnego, uzupełniającej przesłanki przestępstw z nienawiści. Pytanie tylko, czy w obecnym czasie jedynym efektem dyskusji nad takimi projektami nie będzie zalew mowy nienawiści, który popłynie z sejmowej mównicy.

Wiem jedno. Od tego, że będziemy milczeć, homofobia nie zniknie – mówi Makuchowska.

W oknie Stowarzyszenia Lambda nie ma już tęczowej flagi. Siedziby KPH, która znajduje się na parterze, od kilku miesięcy pilnuje codziennie para policjantów.

Polityka 28.2016 (3067) z dnia 05.07.2016; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Tęcza biało‑czerwona"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną