Maria Kiszczak chce przejść do historii. Przekonuje w „Super Expressie”: „To mój mąż, a nie Wałęsa obalił komunizm i przyczynił się do budowy demokracji w Polsce. Gdyby nie Kiszczak, nie byłoby obrad Okrągłego Stołu i oddania władzy opozycji. Czesław wiedział, że Polska potrzebuje zmiany. Miał świadomość, że nie można w nieskończoność walczyć z własnym narodem. (...) Historia go kiedyś doceni!”.
Władysław Frasyniuk mówi w „Newsweeku”: „Tacy jak [Jarosław] Kaczyński zabili wszystkie autorytety i nie ma już nikogo, kto mógłby powiedzieć: »To, co robisz, jest głupie i złe«. Ostatnio zapytał o to austriacki biskup Schönborn: »To wyście mieli Jana Pawła II i nadal klękacie przed jego zdjęciem. Ale gdzie są wartości, które wyznawał?«”.
Wielbicielom teczek tygodnik „Przegląd” przypomina, że poseł PiS Stanisław Pięta okradał w latach 80. samochody, by – jak dziś to tłumaczy – „zdobyć broń na powstanie”. „Ofiarami złodziejaszka patrioty padło stu pechowych kierowców. (…) Nawet SB miała do niego słabość, bo funkcjonariusze napisali o Pięcie tak: »mały stopień inteligencji, podatny na wpływy innych osób, brak własnego zdania, posiada kompleks niższości«”.
Historyk prof. Andrzej Nowak dla „Wprost”: „Żadna partia nie posiada tylu kadr, by zarządzać państwem przy pomocy ludzi z notesów partyjnych przywódców. To pociąga za sobą ryzyko poszukiwania kadr po omacku, zwłaszcza gdy przyjmuje się założenie pryncypialnej nieufności wobec tych, którzy się w tych notesach nie znaleźli.