Społeczeństwo

Uciekający rodzice

Niemcy uciekają do Polski przed Jugendamtem

Wojciech Pomorski z fotografią córek, o które bezskutecznie walczy. Wojciech Pomorski z fotografią córek, o które bezskutecznie walczy. Wojciech Traczyk / East News
Niemieccy rodzice, którzy porwali swoje dzieci, chronią się na Kaszubach. Pomaga im Wojciech Pomorski, mieszkający w Niemczech Polak. Sam toczył boje z niemieckim Jugendamtem. Aż walka stała się sednem jego życia.
Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech powstało w 2007 r. w Hamburgu.Wojciech Traczyk/East News Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech powstało w 2007 r. w Hamburgu.

Uciekają, gdy mają kłopoty z Jugendamtem, czyli niemiecką siecią urzędów do spraw dzieci i młodzieży. Nie tylko ojcowie porywacze. Trafiła się też kobieta w ciąży, bywały małżeństwa z dziećmi.

Jugendamty, gdy powstawały w latach 20. ubiegłego wieku, działały jako stowarzyszenie niosące pomoc bezdomnym i zaniedbanym dzieciom. Dziś mają spore kompetencje. Podejmują takie decyzje, jakie w Polsce leżą wyłącznie w gestii sądów rodzinnych. Interweniują, odbierają dzieci, decydują, co jest dla nich najlepsze. Bywa, że ignorują wyroki sądów rodzinnych, które też istnieją w systemie niemieckim: sąd swoje, a Jugendamt swoje. Podlegają gminom i landom (regionom). Nie ma jednej instytucji centralnej, która nadzorowałaby pracę wszystkich Jugendamtów.

Że jest pewien problem, zauważył Parlament Europejski po tym, jak do Komisji Petycji PE wpłynęło kilkaset skarg na tę instytucję. Pomorski był wśród skarżących się Polaków. Ale skarżyły się też inne nacje – Francuzi, Włosi, Belgowie, Anglicy, Amerykanie – z małżeństw mieszanych. Rdzenni Niemcy – też. Chodziło o prawo do języka ojczystego, o ograniczanie praw do opieki nad dziećmi nieniemieckim rodzicom i o to, że Jugendamty dobro dziecka utożsamiają z dobrem narodu niemieckiego. A także, że mają status nadrodziców. Prace Komisji Petycji zakończyły się krytycznym raportem, w którym znalazło się m.in. zalecenie, aby Niemcy stworzyły odpowiedni mechanizm odwoławczy do rozpatrywania skarg na Jugendamty. – Nawet Parlament Europejski, do którego napływają skargi, nie ma gdzie interweniować w sprawie Jugendamtów – relacjonowała Lena Kolarska-Bobińska, która uczestniczyła w pracach komisji. W raporcie rekomendowano też umożliwienie częstszych spotkań dzieci z rodzicami, dopuszczenie wszystkich języków podczas takich kontaktów.

Polityka 49.2013 (2936) z dnia 03.12.2013; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Uciekający rodzice"
Reklama