Polacy mniej palą, zdrowiej się odżywiają. Nawet zażywanie ruchu zaczęło być w modzie. Wszystkie te zmiany to m.in. efekt wielu lat promocji zdrowego trybu życia, ale jej wielki orędownik prof. Witold Zatoński dodaje: – Demokracja jest po prostu zdrowsza. Wykształceni Polacy, coraz lepiej poznający życie w innych krajach, dostrzegli za granicą, jak o siebie dbać i że warto to robić.
Do jednej rzeczy nie można nas przekonać: do właściwej higieny jamy ustnej. Pod tym względem sytuacja jest niemal identyczna jak w czasie, gdy żegnaliśmy się z socjalizmem 26 lat temu. Powtarzane co pewien czas badania sondażowe nie zmieniają się od lat: 3,8 mln Polaków nie myje regularnie zębów, 800 tys. nie ma nawet własnej szczoteczki, zużywamy na głowę 3,5 tubki pasty rocznie, a co 20. obywatel nie korzysta z niej wcale.
O czym to świadczy? Przecież dane te dotyczą w większości dorosłych, którzy mieli w szkołach dostęp do stomatologów (wyprowadziły ich stamtąd kasy chorych dopiero w 1999 r.). Miał więc kto nas uczyć właściwych nawyków, choćby teoretycznie, skoro nie było pod ręką tylu pomocnych akcesoriów do utrzymywania zębów w czystości. Teraz, gdy są – do nauki nikt się nie pali. A nowa wiedza wszystkim by się przydała.
Już samo sformułowanie „mycie zębów” wymaga weryfikacji, bo właściwszym określeniem powinno być czyszczenie – szczotką z twardością włosia dobraną do stanu dziąseł. Ale i to nie wszystko, gdyż równie ważne są przestrzenie międzyzębowe, skąd zanieczyszczenia mogą być usunięte dopiero przy użyciu specjalnych szczoteczek międzyzębowych lub nici dentystycznych.
– Tu nie chodzi już tylko o przeciwdziałanie samej próchnicy, ale o zdrowie całego organizmu – mówi prof.