Zastanawialiście się, dlaczego pingwinom nie jest zimno? Czy to przez niezwykłe właściwości ich tłuszczu? A może pingwiny w istocie marzną, ale znoszą wszelkie niedogodności w nadobnym milczeniu? Odpowiedzi na to pytanie udziela najnowszy numer magazynu „Science”.
Okazuje się, że sukces zimnolubności pingwinów drzemie w ich piórach. Naukowcy odkryli specyficzne mikroskopijne cząsteczki w piórach pingwinów peruwiańskich, które chronią te ptaki przed zamarzaniem. Chciałoby się rzec, że owszem, kamień z serca spada, bo komfort pingwinów jest bardzo ważny, ale co z tego? Otóż pochylenie się nad fenomenem pingwinich piór może być kluczowe dla wynalezienia nowej generacji materiałów, które będą całkowicie chronić człowieka przed zimnem, a w przypadku wystawienia na bardzo niskie temperatury i działanie wody – nie będą one zamarzały.
Pingwiny peruwiańskie żyją co prawda na skalistych plażach zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej, ale woda, w której pływają, jest lodowata. Dzieje się tak za sprawą prądów, które transportują wodę o temperaturze kilku stopni powyżej zera z Oceanu Antarktycznego. Z tego powodu kąpiel, której codziennie zażywają pingwiny, nie należy do najprzyjemniejszych. Mimo tego ptaki nie odczuwają skutków tak niskiej temperatury, a ich pióra niemal nigdy nie pokrywają się szronem po wyjściu z wody.
Aby odkryć sekret niezamarzalności pingwinów, naukowcy obejrzeli pióra pod mikroskopem elektronowym. Zauważyli, że są pełne „mikrowąsów blokujących”, które tworzą gęstą sieć. Z jednej strony uniemożliwia ona przedostanie się wody do skóry ptaków. Z drugiej – tworzy maleńkie komory, w których zamknięte są cząsteczki powietrza, dodatkowo izolujące skórę ptaka przed zimnem.
Samo w sobie jest to bardzo ciekawe, jednak naukowcy postanowili przyjrzeć się piórom w jeszcze większym powiększeniu, przez co odkryli, że na powierzchni „wąsów” znajdują się zmarszczki, które stanowią dodatkowe „pułapki” na powietrze, co jeszcze zmniejsza powierzchnię styku między kroplą lodowatej wody a piórem.