Takie skomplikowane jest to wszystko – mówi 9-letnia Dagmara, narratorka „Białej Riki”, najnowszej powieści Magdaleny Parys. Rzeczywiście, piętrzą się przed nią kłopoty adaptacyjne – musi odnaleźć się w nowym mieście, ułożyć stosunki z ojczymem, zaaklimatyzować w domu przyszywanych dziadków, ścierpieć rozłąkę z prawdziwym tatą. A wszystko w siermiężnych latach 80. ubiegłego wieku. Dodając do tego perspektywę wyjazdu na zawsze do Berlina, otrzymujemy rzeczywistość, z którą Dagmarze niełatwo dojść do ładu. Radzi sobie więc na swój sposób, próbując zgłębić historię rodziny. Prawdziwe problemy zaczną się, gdy postanowi rysować drzewo genealogiczne, które przypomina labirynt pełen koligacji, opisywanych przez dorosłych za pomocą słów: poniemiecki, nieślubny, przyszywany, przesiedlony, obozowy.
Magdalena Parys nie chciała napisać tej książki. Dopiero namówiona przez osoby, które wysłuchały jej rodzinnej opowieści, zdecydowała się podzielić z czytelnikami własną historią. Bo przecież Dagmara to w istocie autobiograficzna reprezentacja autorki. Dobrym pomysłem było skonfrontowanie umyślnie naiwnej narracji małoletniej bohaterki ze świadomością Dagmary A.D. 2015. Jednak majstersztykiem jest ironicznie potraktowany autotematyzm – te wszystkie głosy z offu, należące do członków rodziny oraz do nadgorliwych redaktorek. W efekcie powstała powieść wspomnieniowo-rozliczeniowa, tyleż bolesna co nieodparcie śmieszna. „Białą Riką” Magdalena Parys, autorka powieści kryminalnych „Tunel” i „Magik” (za tę ostatnią otrzymała European Union Prize for Literature), udowadnia, że jest pisarką nie tylko świetną warsztatowo, ale przede wszystkim utalentowaną.
Magdalena Parys, Biała Rika, Znak Litera Nova, Kraków 2016, s. 304