Kultura

Nie żyje Henning Mankell, mistrz szwedzkiego kryminału

mat. pr.
Pisarz miał 67 lat. Zasłynął zwłaszcza dzięki serii o policjancie Kurcie Wallanderze.

Henning Mankell zmarł nad ranem 5 października. W zeszłym roku zdiagnozowano u niego raka płuc – co podał wówczas do publicznej wiadomości (na łamach „Goeteborgs-Posten”). Gdy usłyszał diagnozę – jak mówił „Guardianowi” – „przez kolejnych dziesięć dni czuł się tak, jakby schodził do samego piekła”.

Mankella uznaje się za jednego z najważniejszych współczesnych szwedzkich pisarzy. Popularność i rozgłos na świecie zyskał zwłaszcza dzięki serii o nieco gburowatym (ale jakże ludzkim) policjancie Kurcie Wallanderze, na podstawie której powstało później kilka seriali (m.in. zrealizowany przez BBC brytyjski „Wallander” oraz jego szwedzki odpowiednik). Detektyw ujmował złożonością, targały nim wątpliwości, popadał w nałogi. Pisarz był nim już trochę znużony (w jednym z wywiadów przyznał, że za swoim bohaterem z pewnością nie zatęskni), ale czytelnicy wręcz przeciwnie. Seria ukazywała się w latach 1991–2009. Do szczególnie ważnych książek w dorobku pisarza zalicza się m.in. „Mordercę bez twarzy”, „O krok” czy „Białą lwicę”.

Mankell pisał przede wszystkim kryminały – ale też opowiadania, książki młodzieżowe, scenariusze filmowe i sztuki teatralne. Jak sam szacował – napisał ponad 40 książek i różnych innych form prozatorskich, przy czym kryminały to zaledwie 25 proc. ogółu jego twórczości. To o nich jednak będzie się pamiętać w szczególności.

Autor był poza wszystkim współtwórcą gatunku „nordic noir”, szczególnego kryminału skandynawskiego – prozy realistycznej, nieco mrocznej, z mocno zarysowanym tłem społecznym i z wyrazistymi bohaterami o złożonych, niejednoznacznych moralnie osobowościach. Gatunku zgłębiającego ponadto ciemne oblicza Szwecji. W których przeglądał się zresztą cały świat.

„Starzejąc się, stajemy przed pewnymi pytaniami. Podstawowe z nich to kurczenie się czasu, który nam pozostał. Pojawiają się też pytania o śmierć. Nie boję się umierania jako takiego. Ta obawa towarzyszyła mi, kiedy byłem młodszy, ale nie teraz – mówił w wywiadzie dla POLITYKI. – Powyżej sześćdziesiątki dociera do człowieka kilka spraw z pełną wyrazistością. Najważniejsze decyzje życiowe są już poza nami. Rzadko zdarza się, że ktoś w tym wieku dokonuje wolty zawodowej, z lekarza przeistacza się w fotografa. Dla wielu osób ta konieczność rozrachunku z samym sobą jest trudna, bo dociera do nich, że część życia zmarnowali. Na szczęście mnie to nie dotyczy”.

Mankell urodził się w Sztokholmie 3 lutego 1948 roku. Poślubił Evę Bergman (córkę reżysera Ingmara Bergmana). Mieszkali na zmianę w Szwecji i Mozambiku – w Maputo, gdzie pełnił funkcję dyrektora artystycznego Teatro Avenida. „Udałem się do Afryki, żeby spojrzeć na świat z innej perspektywy, odrzucić europejski egocentryzm” – tłumaczył w „New York Timesie”.

We wczesnym dzieciństwie Mankella i jego dwoje rodzeństwa opuściła matka. Razem z ojcem, zawodowym sędzią, zamieszkali w Sveg, niewielkiej miejscowości w północnej Szwecji. Dzięki profesji ojca Mankell mógł przyglądać się pracy w wymiarze sprawiedliwości, ale przede wszystkim sprawom kryminalnym. Tak zaczęła się jego historia z pisaniem. Zmarł na raka w wieku 67 lat.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną