Kraj

Nie żyje mężczyzna, który dokonał samopodpalenia w Warszawie

Piotr S. podpalił się na placu Defilad. Piotr S. podpalił się na placu Defilad. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
Informację o śmieci Piotra S. podał portal OKO.press.

Piotr S. zmarł po południu 29 października. Miał 54 lata. Dziennikarze portalu OKO.press rozmawiali dziś z jego żoną i dziećmi. „Lekarze ostrzegali, że kryzys może przyjść w każdej chwili, ale zaczynaliśmy już mieć nadzieję. W niedzielę rano okazało się, że trzeba było Piotra podłączyć do sztucznej nerki. To był niepokojący sygnał. O 17.20 od syna Piotra nadeszła wiadomość: »Nie żyje«. Rodzina poprosiła, by jeszcze nie podawać Jego nazwiska” – czytamy.

Piotr S. podpalił się późnym popołudniem 19 października 2017 roku przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. W ciężkim stanie trafił do szpitala.

Mężczyzna podpalił się na znak protestu

Dziennikarze OKO.press byli w stałym kontakcie z rodziną mężczyzny. Piotr Pacewicz pisał, że Piotr „jawi się jako mądry, prawy, szlachetny człowiek (pisał o sobie Szary Człowiek), który nie mógł się pogodzić z tym, co dzieje się w naszej Ojczyźnie. Podjął desperacką decyzję, by ze swego samobójstwa uczynić znak. Jak mówiła nam jego rodzina, prawdopodobnie szykował się do tego aktu wiele miesięcy, ukrywał swój plan przed najbliższymi. Samospalenie Piotra S. było apelem, wezwaniem, aby »przeciwstawić się temu, co robi obecna władza«. Dręczyło Go, że w polityce dzieją się tak złe rzeczy, a ludzie nie reagują”.

Głos w sprawie zabrała ponad tydzień temu Agnieszka Holland, która w opublikowanym w OKO.press i przedrukowanym w POLITYCE tekście podkreślała, że „nieznany ogółowi z nazwiska (na imię ma Piotr) 54-letni mężczyzna zostawił nam kilka racjonalnych, głęboko wyważonych, pozbawionych nienawiści, mądrych listów (jeden w pobliżu miejsca samospalenia, inne zdeponowane u rodziny).

Reklama