Para F-22 „usiadła” na lotnisku w Powidzu i została ledwie parę godzin. W przeciwieństwie do wcześniejszej, pierwszej w historii wizyty tych maszyn w Polsce, ta obecna nie była szerzej zapowiadana, a na załogi nie czekały oficjalne delegacje, kamery czy mikrofony. Najnowocześniejsze samoloty świata są w Europie od zeszłego tygodnia i po prostu ćwiczą, ostatnio w niemieckim Spangdahlem. W Polsce też są „u siebie”.
Symbol amerykańskiej przewagi nad Rosją
Wiadomość o przylocie Raptorów obiegła lotnicze fora dyskusyjne. Nic dziwnego, te maszyny to w naszej części świata gratka dla spotterów i fotografów. Dla wojskowych to wciąż symbol amerykańskiej przewagi technologicznej nad Rosją – wszak USA jako jedyny kraj świata mają w służbie dwa typy samolotów taktycznych piątej generacji, a F-22 Raptor pozostaje najbardziej zaawansowanym myśliwcem przewagi powietrznej. Wizyta pary myśliwców to oczywiście nie to samo, co przebazowanie całej eskadry – co niewątpliwie jest przewidziane na wypadek kryzysu czy wojny – ale tym niemniej pokazuje gotowość zaangażowania przez USA w obronę naszego regionu najcenniejszych zasobów.
Wydany mniej więcej w czasie lądowania maszyn w Powidzu oficjalny komunikat Sił Powietrznych USA w Europie mówi o tym, że w misji uczestniczą dwa samoloty F-22, tankowiec KC-135 i około 10 lotników. Samoloty przyleciały z ich głównej europejskiej bazy w angielskim Lakenheath (tankowiec z pobliskiego Mildenhall), gdzie zostały wcześniej przebazowane z podwaszyngtońskiej bazy Langley-Eustis w stanie Wirginia.
Komunikat mówi także, że myśliwce piątej generacji przeprowadzą „szkolenie lotnicze w warunkach lokalnych” oraz, że ich pobyt to element Europejskiej Inicjatywy Odstraszania – pakietu środków wojskowych zapoczątkowanych za prezydentury Baracka Obamy i zwiększonych przez Donalda Trumpa, mających na celu pokazanie Rosji, że o ataku na NATO nie ma nawet co myśleć.
Polskie Siły Powietrzne najprawdopodobniej w ogóle nie uczestniczą w ćwiczeniu Raptorów, poza zapewnieniem ich bezpiecznego przelotu i lądowania. „Wygląda to na odtworzenie gotowości bojowej” – usłyszałem w Dowództwie Generalnym – „więc nie będziemy szerzej o tym informować”. Oficer prasowy bazy w Powidzu zdawał się być jeszcze mniej zorientowany w sytuacji. 33. baza lotnictwa transportowego rzadko ma do czynienia z myśliwcami, znacznie częściej – i właśnie w tych dniach – gości natowskie i amerykańskie samoloty transportowe.
Polskie myśliwce – i ich zachodni goście – lądują z reguły w pobliskim Poznaniu czy Łasku. To w tej ostatniej bazie F-22 lądowały w Polsce po raz pierwszy, dwa lata temu. Ale Powidz to coraz mniej polska baza, a coraz bardziej amerykańska.
Skład uzbrojenia i amunicji dla całej brygady pancernej
To właśnie tu, na terenie przyległym do lotniska, powstaje amerykański lecz finansowany przez NATO skład uzbrojenia i amunicji dla całej brygady pancernej. Jego budowa zacznie się w przyszłym roku, zakończy za trzy lata. To w Powidzu bazuje komponent dowodzenia brygady śmigłowców bojowych USA (10 Brygady Lotnictwa Bojowego), na potrzeby którego też trwa budowa nowych instalacji i pomieszczeń. To Powidz jest jednym z „punktów przesiadkowych” dla amerykańskich żołnierzy i dowódców docierających do jednostek rozmieszczonych w Polsce i na całej wschodniej flance NATO. To w Powidzu dowódca US Army Europe, gen. Frederick „Ben” Hodges po raz pierwszy wypowiedział słynną już formułkę o „środku ciężkości”, jakim Polska stała się dla amerykańskich wojsk w Europie.
W tym momencie nie wiadomo, co konkretnie Raptory robiły nad Polską. Możliwe, że po prostu rozpoznawały kolejne po Łasku lotnisko wojskowe i przestrzeń nad nim. Możliwe też, że zaglądnęły dalej na wschód, albo korzystając z cech utrudnionej wykrywalności – albo robiąc to demonstracyjnie jawnie poprzez włączenie specjalnych emiterów promieniowania, udających widmo innego samolotu. Ale równie prawdopodobne jest to, że wizyta Raptorów ma bardziej wymiar polityczno-psychologiczny, co sugeruje zapowiadający ich europejskie tournée komunikat US Air Force, że „wyrażają niezłomne zaangażowanie po stronie sojuszników w NATO i wolę odstraszania jakichkolwiek działań mogących zdestabilizować regionalne bezpieczeństwo”.
Dlatego do ich widoku powinniśmy się przyzwyczaić, choć są przecież... niewidzialne.