W czwartek rano zebrała się specjalna komisja PiS ds. Misiewicza. Miała zbadać wagę stawianych Misiewiczowi zarzutów. W komisji zasiadło trzech przedstawicieli PiS: dwaj wiceprezesi partii Joachim Brudziński i Mariusz Kamiński oraz poseł Marek Suski, który jest członkiem Komitetu Politycznego partii.
Obrady trwały 3 godziny. Tuż po ich zakończeniu były rzecznik MON rezygnację z członkostwa w PiS. „Wszelkie sukcesy rządu PiS były przykrywane kłamliwymi aferami. Wykorzystywano moje nazwisko do tej brudnej nagonki. Zrezygnowałem, żeby nie obarczać Zjednoczonej Prawicy” – tak tłumaczył swoją decyzję.
Partyjna komisja kandydaturę Misiewicza do pełnienia ważnych funkcji w administracji publicznej oceniła negatywnie. W trakcie konferencji prasowej Joachim Brudziński przeprosił wszystkich Polaków, którzy „poczuli się zażenowani” aferą Misiewicza.
Zdanie na temat Bartłomieja Misiewicza zmieniła również Beata Szydło. Rafał Bochenek poinformował dziś, że to ona zażądała usunięcia Misiewicza z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Według premier „takie sytuacje nie mogą być tolerowane”.
Minister obrony wciąż milczy
Partyjną komisję ws. Misiewicza 12 kwietnia powołał Jarosław Kaczyński tuż po tym, kiedy okazało się, że były rzecznik MON i były szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza został zatrudniony w Polskiej Grupie Zbrojeniowej skupiającej m.in. 33 państwowe przedsiębiorstwa. Miał na tym stanowisku zarabiać 50 tys. zł miesięcznie.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wciąż nie zabrał głosu w tej sprawie. Tuż po przesłuchaniu przez komisją PiS wziął udział w powitaniu batalionu wojska NATO w Orzyszu.