Przejawy czołobitności i wiernopoddańczych gestów mieliśmy w historii Polski sporo. Wobec możnowładców, prawowitych władców, ale także wobec zaborców i wrogów, niestety. Różnie się to kończyło, czasem wcale nie szczęśliwie dla składającego hołdy.
Jednak prezydent Kielc Wojciech Lubawski pokonał wszystkich poprzedników, jak to ma w zwyczaju, już w pierwszej turze. Prezydent, poproszony przez świętokrzyskiego posła PO Artura Gieradę o zgodę na posadzenie drzew, konkretnie czterech dębów, odmówił jej zdecydowanie. Jego zdaniem sadzenie drzew w mieście jest wykluczone. Może być bowiem uznane za „protest antyrządowy”.
Prezydent Lubawski ma piękny życiorys. Jest absolwentem Politechniki Krakowskiej, ukończył budownictwo lądowe. W Krakowie spędził więc pięć lat, jak można wyliczyć (prezydent to rocznik 1954) w latach 70., kiedy to Kraków, a także Politechnika, prorządowymi nie były. Duch protestu spacerował po Plantach dumnym krokiem. Student Lubawski musiał się na niego napatoczyć.
Lubawski został wojewodą świętokrzyskim w 1999 r. z rekomendacji Akcji Wyborczej Solidarność, a ściślej Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów. Wraz ze swym ugrupowaniem przystąpił nieco później do Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, zasiadł zresztą we władzach partii. Fotel prezydenta Kielc zajmuje od 2002 r., popierany przez lokalne Porozumienie Samorządowe. W kolejnych wyborach miał poparcie ugrupowań prawicowych, raz również centrolewicowej SDPL.
PiS popiera prezydenta Kielc
Choć łaskami PiS nie był obdarzony, zwykle wygrywał już w pierwszej turze. Zwyciężył również w 2014 r., ale wówczas już łaska poparcia PiS na prezydenta spłynęła. I słusznie zrobiła, bo Wojciech Lubawski okazał się jej godnym. Nie tylko docenia siłę przewodnią swoich łaskodawców, ale też nie chce poparcia utracić: kolejne wybory samorządowe już wkrótce.
Granice wiernopoddaństwa są, jak się okazuje, rozciągliwe. A prezydent Kielc przesunął je ku nieskończoności. Jeśli posadzenie dwóch drzew może być uznane za protest antyrządowy, to może wnet także swobodne oddychanie może być na cenzurowanym. Albo wycieczka do lasu. Tak, wycieczka do lasu zdecydowanie. Jak w ogóle może istnieć taka potrzeba? Potrzeba oglądania drzew to zachowanie głęboko antyrządowe. Nie wspominając o tym, że ci, którzy las sadzili, już wykazywali poglądy i zachowania antyrządowe.
Ale jeśli prezydent Lubawski chce zaskarbić sobie nieskończenie większe poparcie i łaskę PiS, powinien nie tylko zakazać sadzenia dwóch drzew, ale wydać nakaz wycięcia wszystkich drzew w Kielcach. Byłby to niekwestionowany akt czołobitności i poparcia dla rządzących.