Demokratyczny obyczaj nakazuje dać nowej władzy ok. stu dni, by mogła wdrożyć się w działania. PiS zanegowało możliwość uszanowania tej tradycji. I to nie tylko dlatego, że jest to już jego drugie podejście do rządzenia Polską.
Co ważniejsze: od samego początku przejęcia sterów państwa grupa rządząca (a zważywszy na nieskrywane powiązania, trzeba za nią uznać: prezydenta, rząd, klub parlamentarny oraz centralę w postaci willi na Żoliborzu, w osobie jej lokatora) robi, co się jej podoba. Nie bacząc na standardy, i to na każdym polu: dyplomatycznym, prawno-ustrojowym czy – przeprośmy za staroświeckie wyrażenie – moralnym. O prostych, choćby językowych, wtopach nie wspominając.
Oto siłą rzeczy niepełna lista dowodów:
1. Nowy minister odpowiedzialny za kontakty z Unią Europejską Konrad Szymański po piątkowych zamachach w Paryżu oznajmia, że „nie widzi politycznych możliwości wykonania decyzji o relokacji uchodźców”. Tym samym – poza totalnym brakiem ludzkich odruchów – kwestionuje zobowiązanie RP gwarantowane przez poprzednią ekipę, narażając państwo polskie na zarzut nielojalności i niewiarygodności.
2. Również nowy szef dyplomacji występuje ze sprzeczną z prawem międzynarodowym tezą, by nie przyjmować uchodźców syryjskich, którzy znaleźli tymczasowe schronienie w Turcji, Jordanii czy Libanie. Dorzuca do tego atak na kilka europejskich idei: „poprawności politycznej” (której – jak wykazuje mu prowadzący z nim rozmowę dziennikarz, zwyczajnie nie rozumie) czy zwykłej solidarności. Ale co się dziwić, skoro już wcześniej chwalił się publicznie, że jest islamofobem…
3. Nowo mianowany szef resortu spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak ma za złe przewodniczącemu parlamentu Europejskiemu, który przypomniał w sumie logiczną zasadę solidarności: że jeśli Polska chce, aby Europa pomogła jej w razie zagrożenia przez Rosję, to powinna być z Europą solidarna w kwestii rozwiązania problemu uchodźców. Polityk PiS uważa na dodatek tę uwagę za przykład niemieckiej buty. I odwołuje się do zniszczenia Warszawy podczas II wojny światowej.
4. W zdominowanym przez PiS Sejmie pojawiają się kolejne (bodaj trzy na tydzień) wersje pomysłów ustaw dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, z których każda prowadziłaby do upartyjnienia tej kluczowej w państwie prawa instytucji.
5. Nowy minister sprawiedliwości (o mało co nie pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za nadużycia podczas pełnienia tego samego urzędu przed kilku laty) straszy więzieniem skorumpowanych ponoć sędziów, prokuratorów i biegłych – sugerując na dodatek wymiar kary!
6. Przy okazji – będąc, było nie było, przedstawicielem władzy wykonawczej – wyżej wspomniany krytykuje sądowy wyrok w sprawie partyjnego kolegi, sugerując, bez podania dowodów, manipulację składem sądu.
7. Chwilę po tym prezydent państwa ułaskawia tegoż partyjnego kolegę – i to w trakcie procesu (bo eksszef CBA Mariusz Kamiński złożył przecież apelację do wyższej instancji). Tym samym nie tylko kpi sobie z powagi sądownictwa w swoim kraju, ale też pozbawia kolegę szansy na uniewinnienie.
8. Posłowie PiS wykluczają z Prezydium Sejmu opozycyjnego PSL (niestety przy braku zdecydowanego oporu innych ugrupowań opozycji).
9. Podobna zagrywka: posłowie PiS w ekstraordynaryjnym trybie przegłosowują zmiany w sejmowej komisji ds. służb specjalnych: zmniejszają liczbę jej członków oraz zrywają z niepisaną, acz zdroworozsądkową zasadą tzw. rotacyjnego przewodnictwa. Oznacza to, że nie zasiądą w niej przedstawiciele wszystkich ugrupowań, a posłowie opozycji nie będą jej przewodniczyć na zmianę z parlamentarzystami PiS.
10. Minister nauki (a prawie armii) Jarosław Gowin chce na polskich uczelniach ograniczyć etaty dla humanistów i obciąć dotacje do czasopism naukowych z „jakichś studiów gejowskich lub lesbijskich”.
11. Nowy koordynator służb specjalnych (powtórzmy: skazany wyrokiem sądu za nadużycia władzy) atakuje poprzednika, że uroczyście (przed frontem kompanii?) nie przekazał mu władzy (i zdeponowanego w tajnej kancelarii służb raportu o zamachach w Paryżu).
12. Z rekomendacji PiS szefem komisji finansów Senatu zostaje Grzegorz Bierecki, współtwórca SKOK odpowiedzialny, wedle Komisji Nadzoru Finansowego, za wyprowadzenie z nich do kontrolowanej przez siebie spółki 65 mln złotych.
W końcu detal: premier Beata Szydło – już po dramacie w Paryżu, bo o godzinie 22.53 – twittuje radośnie: „13 listopad, godz. 13., dobra data”… Można i tak. I choć niekoniecznie, a i niezgodnie z polszczyzną.
To tylko kilka w sumie dni. A zapewne ciąg dalszy nastąpi...