Metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz poparł dr. Bogdana Chazana. Poparcia udzielił lekarzowi niemal natychmiast po ogłoszeniu decyzji prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, odwołującej Chazana ze stanowiska dyrektora miejskiego szpitala ginekologiczno-położniczego im. Świętej Rodziny.
Można to odczytywać jako wejście kardynała w spór po stronie tych, którzy bronią lekarza łamiącego prawo z mocy tzw. klauzuli sumienia. Kardynał Nycz to jeden z najważniejszych dostojników Kościoła w Polsce. Jego wypowiedź to ważny sygnał, że Kościół zrobi ze sprawy Chazana kolejną kampanię nacisków na państwo, tym razem w kwestii klauzuli.
Kardynał wezwał „kompetentne władze” do „skorygowania zapisu o klauzuli”. Faktycznie, jest o czym dyskutować i jest co ewentualnie poprawiać. Sama klauzula jest poza dyskusją. Ma prawo obywatelstwa w każdym liberalnym systemie demokratycznym. W prawie polskim złączono ją z nakazem, by lekarz odmawiający aborcji z powołaniem się na tę klauzulę wskazał kobiecie lekarza, który aborcję legalnie wykona.
Można dyskutować, czy ten nakaz jest spójny z prawem do odmowy przyznanym lekarzowi. Sęk w tym, że jak na razie innego prawa nie mamy. I takie właśnie obowiązujące prawo złamał dr Chazan.
I dlatego prezydent miała prawo i obowiązek odwołać Chazana, a NFZ – nałożyć na szpital karę pieniężną. (W związku z karą abp Marek Jędraszewski wzywa wiernych do zbiórki. Może najpierw zaapelowałby w tym celu do samych biskupów?). To, że kardynał Nycz „w pełni” popiera dr. Chazana, brzmi fatalnie, tak jakby nawet ten umiarkowany zwykle duchowny godził się na to, co słusznie nazwano pełzającą konfesjonalizacją państwa.
Jest ona zagrożeniem dla konstytucyjnej zasady rządów prawa. Ale też dla samego Kościoła. Większość Polaków nie popiera klauzuli sumienia (z nimi się nie zgadzam), ale jeszcze więcej odrzuca prawo lekarza do odmowy wskazania kobiecie miejsca, gdzie może bezpiecznie poddać się legalnej aborcji (tu zgoda). Odrzucają zatem stanowisko Kościoła, a przecież wielu z nich to katolicy.
Póki hierarcha wzywa do rewizji przepisów, nic złego się nie dzieje. Problem zaczyna się wtedy, kiedy metropolita ignoruje przepisy obowiązujące i staje po stronie ważnej osoby publicznej ostentacyjnie je łamiącej.
W obozie obrońców Chazana ignoruje się też uporczywie los dziecka, które urodziło się, bo ginekolog utrudnił matce aborcję, do której były wskazania medyczne. To lekarza zdaje się interesować mniej niż czystość jego własnego sumienia. Może choć Kościół by się tym dzieckiem zainteresował i wezwał do zbiórki pieniężnej na pomoc nieszczęsnemu Janowi i jego matce? Ale Kościół woli odwrócić oczy i użalić się nad losem położnic w szpitalu Świętej Rodziny, który wskutek nałożonej kary będzie miał rzekomo mniej pieniędzy na leki dla nich i noworodków.
Nycz apeluje, by przepisy o klauzuli sumienia nie godziły w wolność religijną. Zgoda. Nie powinny. A kto w Kościele zaapeluje, by wolności religijnej nie wykorzystywać przeciwko prawu stanowionemu w wolnej Polsce przez demokratyczny parlament?
PS Jan nie żyje. Czy dr Chazan pofatyguje się z kondolencjami, a może i na pogrzeb? Czy do konduktu dołączy ks. prof. Paweł Bortkiewicz, który wzywa do rozważenia, czy nie należałoby ekskomunikować prezydent Gronkiewicz-Waltz za jej decyzję w sprawie ginekologa?
To już szczyty hipokryzji. Przecież wiemy, jaka jest przeszłość byłego dyrektora jako ginekologa praktyka za dawnych czasów. Jeśli już, to grozić ksiądz profesor może lekarzom katolikom wykonującym zabieg aborcji, a nie funkcjonariuszowi publicznemu wykonującemu prawo. W państwie świeckim nie obowiązuje prawo inne niż świeckie. Jeśli jest inaczej, państwo przestaje być świeckie. Można działać na rzecz zmian tego prawa, ale nie godzi się atakować ludzi strzegących porządku prawnego jako totalistów.