Europejski Trybunał Praw Człowieka odtajnił – wbrew prośbie Polski – dokumenty dotyczące skargi na władze naszego państwa. Skarży się obecny więzień Guantanamo Abu Zubajda vel al-Nasziri , który twierdzi, że był nielegalnie przetrzymywany i torturowany na terenie Polski przez pół roku w latach 2002-2003.
The Open Institute, europejski think tank związany z zamożnym filantropem George Sorosem, właśnie ogłosił „20 nowych faktów” na temat „czarnych dziur”, czyli miejsc, gdzie miano przesłuchiwać osoby podejrzane przez amerykańskie służby specjalne o to, że są terrorystami. Według Instytutu, „czarne dziury” funkcjonowały w Polsce, Rumunii, Litwie, Afganistanie, Maroku, Tajlandii. Niby to już powiedziano wielokrotnie, ale rzecz w tym, że ostatnio mówi się coraz częściej.
We wrześniu 2012 r. Parlament Europejski przyjął w głosowaniu (ponad 580 głosów za) raport w sprawie odpowiedzialności państw UE za naruszanie praw człowieka, do jakich dochodziło podczas zatrzymywania i transferowania do tajnych więzień osób uznanych za podejrzane, w tym obywateli UE. W tym kontekście raport wspomina o Polsce, ale też o Danii i Finlandii. W połowie grudnia tegoż roku Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał winę Macedonii w sprawie obywatela Niemiec, wydanego w taki sposób CIA. To pierwsze orzeczenie takiego rodzaju.
Czarne dziury raczej nie zejdą już z politycznej i prawnej wokandy. Przynajmniej w Europie. Są sprzeczne z prawem międzynarodowym, z konwencjami praw człowieka, podpisanymi także przez Polskę. To nic, że dziś wszystkie rządy odmawiają współpracy z osobami drążącymi temat ,,czarnych dziur’’. Odrzucają jednocześnie wszelkie zarzuty. Przyjdzie czas, że sprawa ruszy z miejsca. Może właśnie ten czas nadchodzi.
W polskiej polityce jedynie senator Józef Pinior, socjalista, legenda podziemnej Solidarności, twierdzi publicznie, że dziury istniały i że odpowiedzialność polityczną ponoszą za to liderzy lewicy, prezydent Kwaśniewski i premier Miller, którzy się na tajne więzienia zgodzili, jak również liderzy PiS, którzy ukrywali ich istnienie.
Mało kto pamięta, że inaczej niż w Rumunii czy Litwie, w Polsce toczy się jednak prokuratorskie śledztwo w tej sprawie. I że w styczniu 2012 r. ówczesnemu szefowi Agencji Wywiadu z ramienia SLD, Zbigniewowi Siemiątkowskiemu, postawiono nawet zarzuty przekroczenia uprawnień i naruszenia prawa międzynarodowego, co brzmi bulwersująco i jakby potwierdzająco, że coś złego jednak się u nas działo. Ale co konkretnie? Opinii publicznej należy się jakieś rzetelne wyjaśnienie i to raczej szybko, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Ponad 50 rządów współpracowało z Amerykanami w sprawie czarnych dziur. Ale nas w Polsce interesuje ewentualna współpraca władz polskich. Dobrze, że współpracowały, ale ważne też jak. Bo do słusznej walki z terroryzmem porwania i tortury nie są niezbędne.