Anna Puszcz, anglistka i prezes organizacji pozarządowej, kilka lat mieszkała poza Lidzbarkiem, ale wróciła. Dziś kieruje Biblioteką Pedagogiczną w odrestaurowanej XVIII-wiecznej oranżerii, w dawnych ogrodach biskupów warmińskich. – Wiele osób wraca, bo ma poczucie bycia stąd i potrzebę dbania o miasto, na przykład sopranistka Anna Mikołajczyk-Niewiedział, która wraz z mężem Markiem organizuje tu od 11 lat festiwal muzyki dawnej. Anna Puszcz też nie próżnuje. Stworzyła w oranżerii ośrodek kulturalno-oświatowy, w którym organizuje wystawy, koncerty i odczyty. Na niedawnym spotkaniu ze Zbigniewem Mikołejką zabrakło krzeseł; nic dziwnego, bo dla wielu lidzbarczan to nie tyle znany profesor z Warszawy, co sąsiad albo kolega z klasy.
Filozof urodził się i spędził w Lidzbarku dzieciństwo, wychowywany przez dziadków w małym domku na Zydlągu. Choć niechętnie wspomina młodość i przez długi czas nie wracał do rodzinnego miasta, zawsze z dumą podkreśla, że pochodzi z wolnej od pańszczyzny Warmii, recytuje z pamięci „Ojcze nasz” po prusku, a na starówce pokazuje peerelowskie bloki, które pomagał budować. No i zachwala zamek, z którego piwnic w latach 60. wynosił gruz. – Biskupstwo warmińskie podlegało bezpośrednio papieżowi, dlatego wśród 31 purpuratów są kardynałowie, prymasi Polski, kandydaci na papieży, jak Dantyszek, Hozjusz czy Krasicki. Waszym pierwszym papieżem był Karol Wojtyła, my mieliśmy Piusa II. Co prawda Eneasz Sylwiusz Poccolomini został biskupem warmińskim i papieżem w tym samym 1457 r. i nigdy do nas nie dotarł, ale jego herb widnieje w wielkim refektarzu.
Od komtura do biskupa
Zapewne niejednemu Polakowi Lidzbark Warmiński jeśli już, to kojarzy się z zamkiem, uchodzącym w powszechnym przekonaniu za krzyżacki.