Sowietyzacja w trzech wersjach
Jak Związek Radziecki wpływał na uniwersytety w demoludach
W niezwykle krótkim czasie, przy ogromnym zaangażowaniu całego aparatu państwowego i przy wszechogarniającej presji ideologicznej wiele społeczeństw miało się przekształcić na wzór Związku Radzieckiego, przejmując we wszystkich dziedzinach życia model ustrojowy stworzony w latach 30. pod rządami Stalina. I rzeczywiście, w ciągu kilku lat w każdym z krajów bloku powstały takie same zakłady przemysłowe, a nawet całe nowe „idealne” miasta robotnicze, upodobniły się do siebie ulice i place, wznoszono na nich te same okrzyki, tyle że w różnych językach, szkolnictwo i naukę wtłoczono w jednolite, marksistowskie ramy, armia i bezpieka wszędzie były budowane według radzieckich wzorców, pod kuratelą oficerów i funkcjonariuszy przysłanych z Kraju Rad.
Takie rozumienie stalinizmu, jako procesu, który skutecznie przeorał i „zglajszachtował” kraje satelickie, upodabniając je wzajemnie do siebie, a przede wszystkim do Związku Radzieckiego, jest najbardziej rozpowszechnione i do dzisiaj powielane na tysiące sposobów. Tak też opisała powojenne dzieje naszego regionu Anne Applebaum w swojej niedawno wydanej, głośnej książce, przetłumaczonej już na wiele języków („Za żelazną kurtyną. Ujarzmianie Europy Wschodniej 1944–1956”). Jest w tym oczywiście dużo prawdy, ale odnoszącej się głównie do zewnętrznego obrazu społeczeństw, które znalazły się w stalinowskim „imadle”. Gdy jednak zajrzymy głębiej pod powierzchnię pozornie niemal identycznych instytucji, dostrzeżemy często bardzo istotne różnice, stawiające pod znakiem zapytania skuteczność stalinowskiej polityki.
Autorem takiej „głębokiej” eksploracji, przynoszącej niezwykle interesujące rezultaty, jest John Connelly, który porównał sytuację uniwersytetów w Polsce, Czechach i Niemczech wschodnich.