Kraj

Święto praw człowieka

Marsz w obronie praw człowieka, Denver, USA, sierpień 2008. Fot. trevorstone, Flickr, CC by SA Marsz w obronie praw człowieka, Denver, USA, sierpień 2008. Fot. trevorstone, Flickr, CC by SA
Trzy lata po zakończeniu drugiej wojny światowej, 10 grudnia 1948 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło w formie rezolucji Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Czy dokument ten przetrwał próbę czasu? Rozmowa POLITYKI z prof. Zbigniewem Hołdą, wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Czy 60 lat temu trudno było uchwalić Powszechną Deklarację Praw Człowieka? Było to rzeczywiste osiągnięcie czy konieczność?

- Niewątpliwie, był to pierwszy tego typu dokument na świecie, i samo to jest niebywałe. Określenie „prawa człowieka" pojawiło się jednak trzy lata wcześniej, w 1945 r. w Karcie Narodów Zjednoczonych.  Padało tam kilkakrotnie - w kontekście zadań stojących przed poszczególnymi agendami ONZ, bądź  przed państwami członkowskimi. Trzeba jednak pamiętać, że istnieją tzw. miękkie prawa, jak na przykład rezolucje, i twarde prawa, czyli umowy międzynarodowe w znacznym stopniu obwarowywane różnymi przepisami i sankcjami.


A deklaracja to tylko miękkie prawo?

- Otóż to. To w gruncie rzeczy, to ładnie napisany, kilkustronicowy dokument. Trzydzieści artykułów, zawierających cały katalog praw, począwszy od politycznych, poprzez gospodarcze, socjalne, aż do kulturalnych. Krytycy tej rezolucji podnosili zarzut, że jest wyrazem kulturalnego imperializmu Zachodu. To zupełne nieporozumienie, gdyż komitet przygotowujący dokument był bardzo pluralistyczny. Pracowała w nim wprawdzie Pierwsza Dama USA, Eleanor Roosevelt oraz przedstawiciele Francji i Kanady, ale także reprezentanci Libanu i Chin. Jeśli ktokolwiek mógł być wówczas niechętny zapisom deklaracji, to właśnie kraje zachodnie, choć oczywiście nie mogły się do tego przyznać. Dzięki deklaracji, społeczeństwa Trzeciego Świata mogły nieco ograniczyć zakusy władz kolonialnych. Przecież to były czasy, kiedy Anglia w połowie świata, nad którym panowała, nic sobie nie robiła z praw człowieka, a w Ameryce wciąż obowiązywała segregacja rasowa.

W ONZ nie było jednomyślności.

- Nie było żadnego sprzeciwu, ale kilka krajów się wstrzymało od głosu, np. Arabia Saudyjska ze względu na swoje prawo  dotyczące małżeństw. Nie poparły rezolucji także państwa bloku wschodniego, w tym Polska, choć przecież rezolucja została przyjęta i miała ona dotyczyć wszystkie państwa członkowskie ONZ. Pretekstem polskiej strony były, rzekomo zbyt słabo chronione, prawa socjalne. Ale przecież nie o to chodziło. To były czasy stalinowskie, i w ogóle nie było mowy o prawach politycznych. Dopiero potem,  w 1969 r. władza uwzględniła prawa człowieka w kodeksie karnym, wykonawczym. Pojawił się w nim zapis o poszanowaniu godności osoby skazanej.  

Co potem było największym sprawdzianem dla deklaracji?

- Choć do dobrego tonu należy przestrzeganie umów, wiele państw podeszło do deklaracji z dużą dozą hipokryzji. Wielu satrapów broniło się, że przecież we własnym kraju mogą robić, co im się podoba. O triumfie praw człowieka można mówić począwszy od lat 60., kiedy pojawiły się i Pakty Praw Człowieka, i wielkie ruchy społeczne: protest młodzieży w Europie w 1968 r., polski marzec 1968 r., który przecież był ruchem na rzecz ochrony praw człowieka, czy Praska Wiosna. W latach 70. to była już prawdziwa eksplozja - u nas m.in. KOR i ROPCiO (Komitet Obrony Robotników; Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela - red.). To w latach 60 i 70. także władza zaczęły otwierać się na kwestie ochrony praw człowieka. To wtedy Polska ratyfikowała kolejne dokumenty ONZ, jakim Międzynarodowe Pakty Praw Człowieka oraz Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych, chociaż stało się to dopiero w 1977 r., czyli dziewięć lat po ich uchwaleniu przez ONZ! Oczywiście nie bez oporów. Władza nie przekazała opinii publicznej tekstów tych deklaracji. Dopiero w 1980 r. jednym z postulatów porozumień szczecińskich było opublikowanie tekstu Paktów Praw Człowieka. I tak też się stało, ale dopiero w 1980 roku!


A jak jest dziś z przestrzeganiem deklaracji na świecie?

- Najlepiej działa europejski system ochrony praw człowieka. Działa tu przecież Rada Europy, która zrzesza ponad 40 państw (oprócz Białorusi), Europejska Komisja Praw Człowieka, Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Często moi koledzy z Rady Europy śmieją się, że trudno jest im znaleźć w europejskim systemie penitencjarnym jakieś nadużycia. Kiedy na przykład kontrolowali irlandzkie więzienie, osadzeni skarżyli się na więzienny wikt. Kuchnia  wciąż wydawała im kakao i tort.

A co ze Stanami Zjednoczonymi? Wciąż wypomina im się sprawę przetrzymywania więźniów w Guantanamo bez postawienia zarzutów, tortury.

- Do tego dochodzi przecież stosowana w wielu stanach kara śmierci. Stany Zjednoczone nie spełniają europejskich standardów, ale nie ma przecież powszechnych obaw przed zamieszkaniem tam z powodu łamania praw człowieka.

Skąd bierze się ta niechęć do przestrzegania praw człowieka w niektórych regionach świata?

- W wielu wypadkach to kwestia kultury politycznej i prawnej. Te kwestie zupełnie nie przyjęły się przecież w Afryce czy w Azji. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że obszar przestrzegania praw człowieka wciąż się poszerza. Wystarczy spojrzeć na mapę świata z 1950 r. i na przykład 2000.  Zgoda, najlepiej jest przede wszystkim w Europie, mamy pełną ochronę od Lizbony do Władywostoku, od Norwegii do Cypru, włącznie z Turcją, Armenią, Azerbejdżanem i Gruzją, które przecież są członkami Rady Europy.

Ale czy to aby tylko nie teoria? Jak to się ma choćby do Rosji, gdzie w tamtejszych więzieniach i koloniach karnych panują skandaliczne warunki, co wiemy choćby z przykładu Michaila Chodorkowskiego, drugiej strony do Gruzji, gdzie mamy obozy dla uchodźców?

- Oczywiście nie wszędzie udało się wprowadzić pełnych standardów, jest jednak różnica między Wschodem a Zachodem. Chociaż nawet Polsce zdarzają się uchybienia. Zaledwie wczoraj Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Polska naruszyła artykuł drugi Konwencji Praw Człowieka mówiący o prawie do życia, nie umożliwiając leczenia aresztowanego mężczyzny. Niezależnie od wszystkiego, nie powinniśmy dopuścić do tolerowania podwójnych standardów. Inną sprawą jest, że państwo nie zawsze potrafi wykonać zalecenia instytucji działających na rzecz praw człowieka, ale i tak przynajmniej wiadomo, że te prawa są łamane.

Tekst Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka w formacie PDF 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama