Organizm płackarty
Kuszetką przez Rosję. Najgorsza miejscówka to boczne górne wyrko
Wagon płackartnyj to coś więcej niż tylko klasa usług w rosyjskich pociągach. Dla tysięcy ludzi to jedyny sposób na przestrzeń, na poruszanie się po tym ponad 50-krotnie większym od Polski kraju. Bilet płackartnyj z jednego końca Rosji na drugi kosztuje równowartość 700 zł, a to przecież aż 9 tys. km. Klasa pierwsza jest o połowę droższa, samolot zaś nawet pięć razy. Nie dziwota, że płackartnyj jest najpospolitszym wagonem w transsyberyjskich eszelonach. Że ma otwarte na korytarz przedziały i na trzeci dzień podróży nielicho pośmierduje, nikogo tu nie martwi.
Anatomia
Jeśli badasz anatomię płackarty, po raz pierwszy wyda ci się, że każdy przedział to dwa łóżka, rozdzielone małym stolikiem pod oknem. Kiedy już rozsiądziesz się wygodniej, pojmiesz, że nad każdym z wyrek zamontowane jest jeszcze jedno, a z drugiej strony wagonu, stamtąd, gdzie spodziewałbyś się drugiego okna, wpatruje się w ciebie oko ogromnego pępka brzuchatego pasażera i uśmiecha wielki zad kolejnego, śpiącego powyżej. Jakimś cudem wciśnięto tam jeszcze dwa boczne leżące miejsca. Takich otwartych 6-osobowych nisz, oddzielonych tylko kawałkiem płyty, jest w wagonie dziewięć. Najgorsza miejscówka to boczne górne wyrko, tuż przy kiblu, gdzie dokucza woń moczu i trzask drzwi. Najlepszej nie ma, bo wszędzie coś czy ktoś przeszkadza.
W płackarcie pociągu No 92, jadącego z Moskwy nad Bajkał, możesz spotkać poszukiwacza złota, turystę, baszkirskiego drwala, prostytutkę, myśliwego, złodzieja, profesora i rzadziej reportera kolorowych magazynów z Europy. Ten ostatni, obwieszony sprzętem i gadżetami, wygląda jak klasyczny pasażer pierwszej klasy i potencjalna ofiara peronowych żuli.