Kraj odwiecznego nieszczęścia przeżył jeszcze jedno – gigantyczną katastrofę naturalną. Haiti to była kolonia francuska, gdzie buntowników murzyńskich poparli w XIX wieku polscy żołnierze napoleońskiego korpusu ekspedycyjnego. Odłączyli się z przyczyn romantycznych, a w istocie – po prostu ludzkich - od dowództwa francuskiego i stanęli po stronie Czarnych. Była to najbogatsza kolonia francuska i stała się pierwszym niepodległym państwem w Ameryce Łacińskiej.
Na Karaibach, gdzie mieszkałem dwa lata, obawialiśmy się zawsze cyklonów. Ale nie trzęsień ziemi. Jako geofizyk z wykształcenia pamiętam o trzech strefach sejsmicznych: około śródziemnomorskiej, około atlantyckiej i około pacyficznej. Antyle są około atlantyckie, ale trzęsienia ziemi niszczyły raczej Lizbonę niż Nowy Jork czy Hawanę. To, co się stało na Haiti jest aberracją sejsmiczną. Wyspę nawiedziło „terremoto”, ale tylko zachodnią jej część. Wschodnia – Dominikana wyszła z katastrofy bez szwanku.
Jedna wyspa, dwa kraje
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp