O zmianie ustawy dotyczącej działalności Kas władze Krajowej SKOK marzą od dawna. Nowelizacja miała zostać przeprowadzona za rządów PiS – sprawy nie udało się jednak sfinalizować przed końcem kadencji rządu Jarosława Kaczyńskiego. Teraz inicjatywę przejął prezydent Lech Kaczyński. W ostatnich dniach kwietnia do Sejmu trafił prezydencki projekt nowego Prawa spółdzielczego. W jednym artykule tej ustawy – artykule 106, zamieszczonym w dziale „zmiany w przepisach obowiązujących oraz przepisy przejściowe i końcowe”, zawarta została cała nowelizacja ustawy o SKOK – w druku przesłanym do Sejmu przez Kancelarię Prezydenta zajmuje ona trzynaście stron.
Kilka dni wcześniej swój projekt nowej ustawy o Kasach złożyła w Sejmie Platforma Obywatelska. Jednym z głównych założeń tej nowelizacji jest ograniczenie roli Krajowej SKOK w systemie Kas. Patologie związane z funkcjonowaniem tzw. Krajówki opisywaliśmy wielokrotnie. Pisaliśmy m.in. o tym, że narzuca ona coraz większe obciążenia na szeregowe SKOK, opisywaliśmy metody, jakie stosuje w walce z Kasami, które nie chcą podporządkować się jej decyzjom. Ujawnialiśmy, że wokół Krajówki powstał cały system spółek i innych podmiotów, w których władzach zasiadają krewni i znajomi członków jej władz. Opisywaliśmy także prywatne biznesy, jakie robią na SKOK członkowie władz Krajówki. Projekt PO zmierza do ograniczenia tych nieprawidłowości, przywraca szeregowym Kasom władzę nad Krajową SKOK.
Zmiany w projekcie prezydenckim idą w przeciwnym kierunku. W dniu, w którym trafił on do Sejmu, prezes Krajowej SKOK Grzegorz Bierecki na łamach „Rzeczpospolitej” poddał totalnej krytyce propozycję PO. Chwalił natomiast prezydencką: „Projekt ustawy przygotowanej w Kancelarii Prezydenta jest zgodny z naszą strategią na najbliższych sześć lat” – mówił. I nic dziwnego.
Dotarliśmy do projektu ustawy o Kasach, którą przed dwoma laty przygotowała sama Krajowa SKOK. Prezydencki projekt Prawa spółdzielczego w części poświęconej Kasom jest niemal identyczny! Całe ustępy przepisano słowo w słowo. Rzadko można spotkać przykład tak skutecznego lobbingu.
Praktycznie nieodwoływalni
Jak ustaliliśmy, członkiem komisji, która pracowała w Kancelarii Prezydenta nad projektem Prawa spółdzielczego, był wieloletni przyjaciel Lecha Kaczyńskiego – Adam Jedliński, znany trójmiejski prawnik, przewodniczący rady nadzorczej Krajowej SKOK i członek zarządu Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Fundacja ta została powołana w 1990 r. przez Światową Radę Związków Kredytowych (WOCCU) – miała udzielać pomocy organizacyjnej i merytorycznej powstającym wówczas w Polsce Spółdzielczym Kasom Oszczędnościowo-Kredytowym. Pierwszym przewodniczącym rady Fundacji był Lech Kaczyński. Jak pisze na swojej stronie internetowej WOCCU, nawet w latach, gdy był on senatorem, ministrem w Kancelarii Prezydenta, prezesem NIK, ministrem sprawiedliwości i prezydentem Warszawy – zawsze angażował się w umacnianie związków kredytowych w Polsce (czyli SKOK).
Dziś Fundacją rządzą: Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej SKOK, jego brat Jarosław oraz Adam Jedliński (są praktycznie nieodwoływalni). Fundacja zaś ma ponad 75 proc. udziałów i takiż odsetek głosów na walnych zgromadzeniach Krajowej SKOK. A to właśnie na tych zgromadzeniach zapadają najważniejsze decyzje dotyczące całego systemu SKOK. Szeregowe Kasy, które mają mniejszościowe udziały w Krajówce, nie mają na te decyzje żadnego wpływu. Dodajmy, że autorem ustawy uchwalonej przez Sejm w 1995 r., która nakazała wszystkim istniejącym wówczas w Polsce Kasom zrzeszyć się w Krajówce i podporządkować jej zwierzchnictwu, był Adam Jedliński (podobnie zresztą jak wielu innych ustaw dotyczących Kas).
Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowało wówczas niewielu posłów – zgodnie z ustawą członkami Krajówki miały być wyłącznie szeregowe Kasy. Na pierwszy rzut oka nie stwarzało to żadnego zagrożenia dla ich niezależności. Jednak władze Krajowej SKOK, wykorzystując luki prawne, doprowadziły do tego, że członkiem (i udziałowcem) Krajówki została wspomniana Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. W ciągu kilku lat przejęła ona kontrolę nad Krajową SKOK. Część szeregowych Kas sprzeciwia się takiemu stanowi rzeczy – o przywrócenie stanu zgodnego z ustawą walczą w sądach (sprawa dotarła już do Sądu Najwyższego). Naprzeciw ich oczekiwaniom wychodzi Platforma Obywatelska. Powtarza ona w swym projekcie ustawy, że członkami Krajówki mogą być wyłącznie Kasy. Zgodnie z projektem inne podmioty (czyli Fundacja) zostałyby pozbawione członkostwa w Krajowej SKOK.
Przeciwnie w projekcie prezydenta. Ten sankcjonuje obecną sytuację wprowadzając zapis, że udziałowcami Krajówki mogą być oprócz Kas także podmioty powiązane z Kasami (czyli Fundacja).
Według propozycji Lecha Kaczyńskiego szeregowe Kasy jeszcze silniej zostałyby podporządkowane Krajowej SKOK. Na przykład członkowie zarządów istniejących Kas mieliby być powoływani za zgodą Krajówki. Podstawą do wyrażenia takiej zgody byłoby spełnienie określonych przez Kasę Krajową wymogów kwalifikacyjnych. Utrudnione byłoby również tworzenie nowych Kas – nie mogłyby one podjąć działalności, dopóki Krajówka nie zatwierdziłaby planu ich działalności na trzy lata. W praktyce oznaczałoby to zapewne zamknięcie się systemu SKOK na nowe Kasy.
Koniec samopomocy, będzie bankowo
Jeszcze niedawno, walcząc o rozmaite przywileje dla SKOK, politycy PiS powoływali się na ich samopomocowy charakter, rolę w budowaniu więzi społecznych, swego rodzaju społeczną misję Kas. W uzasadnieniu do prezydenckiej nowelizacji ustawy o SKOK, częściej niż słowa „misja” czy „samopomoc” pada słowo „bank”. Bo też zgodnie z tym projektem Kasy niemal całkowicie upodobniają się do banków.
Dziś członkami SKOK mogą być osoby, które łączy więź zawodowa (pracują w jednej firmie bądź są związane z tą samą branżą) lub organizacyjna (np. należą do jednego stowarzyszenia). Zgodnie z propozycją Lecha Kaczyńskiego członków Kasy nie musiałaby już łączyć żadna więź. Obecnie każdy SKOK może świadczyć usługi wyłącznie dla swych członków. Prezydent chce, by każda Kasa mogła świadczyć usługi także na rzecz członków innych Kas (wzmocni to konkurencję miedzy nimi, na czym przypuszczalnie zyskają największe – najbliżej współpracujące z Krajówką).
Jednak najważniejszą proponowaną przez prezydenta zmianą jest to, że klientami Kas mogłyby zostawać także osoby i podmioty, które w ogóle nie są członkami SKOK. W prezydenckim projekcie rozszerzono również wachlarz usług, które mogą świadczyć Kasy (m.in. o udzielanie poręczeń, udostępnianie skrytek sejfowych itp.) i zmieniono zasady, na których Kasy świadczą niektóre usługi (na przykład jeszcze do niedawna mogły one udzielać pożyczek na okres nie dłuższy niż 3 lata, a gdy pożyczka była przeznaczona na cele mieszkaniowe – na 5 lat, w projekcie prezydenta okres ten wydłużono do 30 lat).
W uzasadnieniu do prezydenckiego projektu ustawy czytamy, że klienci Kas powinni mieć takie same prawa jak klienci banku. Jednak drugą stroną medalu jest to, że również Kasy zyskują w kontaktach ze swoimi członkami takie narzędzia, jakimi dysponują banki wobec swoich klientów. Najważniejszym z nich jest możliwość wystawiania tytułu egzekucyjnego – na wzór bankowego. Gdyby np. klient Kasy przestał spłacać pożyczkę, nie musiałaby ona dochodzić swych wierzytelności w sądzie – od razu mogłaby skierować sprawę do komornika.
O tym, jakie zagrożenie może kryć się w tym zapisie, przekonaliśmy się, gdy po publikacjach „Polityki” na temat Kas do redakcji dzwoniły dziesiątki osób, od których SKOK domagały się spłaty pożyczki, która dawno została już spłacona, albo – co gorsza – spłat olbrzymich kredytów, które ktoś wyłudził na ich nazwisko w którejś z Kas (albo nawet w wielu Kasach). Jedynym ratunkiem dla nich było to, że zanim ich konto zajął komornik, mieli szansę przedstawić swoje racje przed sądem. Jeśli zapisy proponowane przez Lecha Kaczyńskiego weszłyby w życie – tej ostatniej deski ratunku zabraknie.
Zgodnie z propozycją prezydenta każda Kasa mogłaby również „w celu poprawy płynności finansowej” sprzedawać funduszom inwestycyjnym wierzytelności swoich członków (wynikające z udzielonych im pożyczek i kredytów). Mogłaby także przekazać te wierzytelności Krajowej SKOK – jako zabezpieczenie pożyczek zaciąganych przez Kasę w Krajówce. To oznacza całkowite zerwanie z mitem o samopomocowym charakterze kas. Z drugiej strony – jeśli Kasa będzie miała wolne środki – będzie mogła kupować długi rozmaitych podmiotów wobec Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego (zasądzone prawomocnym wyrokiem sądowym lub uznane przez dłużnika). Do tej pory Kasy mogły inwestować posiadane pieniądze wyłącznie w papiery wartościowe Skarbu Państwa i w fundusze inwestycyjne albo umieszczać je na lokatach w Krajowej SKOK lub w banku.
Nadzór, ale delikatny
Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o SKOK zawiera także przepisy, które mają ułatwić Krajowej SKOK uzyskanie licencji na prowadzenie własnego banku. Najważniejszy z nich dotyczy tzw. funduszu stabilizacyjnego. Każda z szeregowych Kas musi zgodnie z prawem wpłacać na ten fundusz co najmniej 1 proc. swoich aktywów. Jeśli któraś z Kas popadnie w kłopoty finansowe – to z niego finansowany jest program naprawczy. Mimo że funduszem zarządza Krajowa SKOK, zgromadzone w nim środki są własnością Kas. Według informacji uzyskanych przez „Politykę” kwestia funduszu stabilizacyjnego jest jedną z głównych przeszkód na drodze Krajowej SKOK do uzyskania licencji na prowadzenie banku. Podmioty chcące powołać bank muszą dysponować określonymi środkami. Krajowa SKOK we wniosku licencyjnym jako środki własne wykazała pieniądze zgromadzone w funduszu stabilizacyjnym. To wzbudziło obiekcje organów rozstrzygających o przyznaniu licencji.
Z odsieczą Krajówce idzie w tej sprawie prezydent. W swoim projekcie nowelizacji ustawy o Kasach zamieszcza przepis, że „fundusz stabilizacyjny jest funduszem własnym Kasy Krajowej”. – To zamach na własność Kas – komentuje członek władz jednej z szeregowych Kas – opozycyjnej wobec Krajówki. Jedyną różnicą między projektem przygotowanym przed dwoma laty przez Krajową SKOK a tym wniesionym ostatnio do Sejmu przez prezydenta jest zawarta w projekcie prezydenckim propozycja objęcia Kas nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego. Do tej pory jedynym organem nadzorującym tę organizację – skupiającą dziś 1,6 mln członków i gromadzącą blisko 7 mld zł ich oszczędności – była Krajowa SKOK. – Władze Krajówki już dawno pogodziły się z faktem, że zewnętrznego nadzoru dłużej unikać się nie da. Teraz chodzi im tylko o to, by go możliwie najbardziej ograniczyć, a przy tym pozostawić jak najwięcej kompetencji władzom Krajowej SKOK – mówi członek władz innej Kasy, który był konsultantem posłów PO w pracach nad ich projektem ustawy o SKOK.
Zgodnie z projektem prezydenta KNF sprawowałaby nadzór nad Kasami za pośrednictwem i przy udziale Krajowej SKOK. Przykładowo: o nieprawidłowościach stwierdzonych w Kasie KNF informowałaby Krajową SKOK. Krajówka przeprowadzałaby w Kasie swoją kontrolę i albo występowała do kontrolowanej Kasy z wnioskiem o usunięcie nieprawidłowości, albo zgłaszała zastrzeżenia do wyników kontroli KNF. KNF uwzględniałaby zastrzeżenia lub nie. Jeśli nie – znów zwracałaby się do Krajówki, by podjęła ona działania zmierzające do usunięcia nieprawidłowości w kontrolowanej Kasie.
Bez najzieleńszego pojęcia
W poprzednim numerze „Polityki” ujawniliśmy, że Adam Jedliński i jego wspólnicy z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Głuchowski, Jedliński, Rodziewicz, Zwara i Partnerzy byli wspólnikami firmy Greenhouse Capital Management SA, handlującej długami służby zdrowia, a równocześnie jeden z nich doradzał Ministerstwu Zdrowia w sprawie oddłużenia szpitali. Po publikacji prezydent Lech Kaczyński zaatakował nas: „»Polityka« prowadzi akcję na zasadzie, że ja o tej sprawie nie mam najzieleńszego pojęcia, a jest mi przypisywane”.
O związkach prawników z sopockiej Kancelarii – a szczególnie Adama Jedlińskiego – z Kasami „Polityka” i inne media pisały wielokrotnie. Opisywaliśmy szeroko biznesy, jakie Jedliński i jego koledzy z Kancelarii robili z Kasami. Mimo to Lech Kaczyński właśnie jego wziął sobie na doradcę w sprawie ustawy dotyczącej Kas – uznając go widocznie za bezstronnego eksperta. Wielokrotnie pisaliśmy w „Polityce” o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Krajowej SKOK. Mimo to prezydent w uzasadnieniu do swojej ustawy pisze, że formuła nadzoru Krajowej SKOK nad Kasami sprawdziła się i nie ma co jej zmieniać – wystarczy tylko nadbudować nad nią kolejne piętro – w postaci KNF.
Czy znów usłyszymy, że prezydent przesyłając do Sejmu ustawę o SKOK nie miał najzieleńszego pojęcia, kto jest jej autorem i jakie konsekwencje ona ze sobą niesie?