Rynek

Czekając na chwilę spokoju

Co zmienią wybory w ukraińskiej gospodarce?

Góra problemów z cukrem Góra problemów z cukrem BEW
Ukraińska gospodarka powoli wychodzi z ubiegłorocznej zapaści. Ale jeśli politycy choć trochę nie ograniczą swoich kłótni, nie ma szans na solidne odbicie się od dna.
Sytuacja gospodarcza UkrainyPolityka.pl Sytuacja gospodarcza Ukrainy

Gwałtowny wzrost cen cukru może być poważnym zmartwieniem – pamiętamy to choćby z czasów wchodzenia Polski do Unii Europejskiej. Teraz podobna historia dotknęła Ukrainę – kilka tygodni przez wyborami cukier zaczął gwałtownie drożeć, bez żadnych konkretnych powodów. Rząd straszył pociągnięciem do odpowiedzialności spekulantów, a obóz premier Tymoszenko sugerował, że za nieuzasadnionymi podwyżkami stoją jej polityczni wrogowie. Ani efekty ostatnich żniw, ani światowe ceny surowca nie pomogły znaleźć wytłumaczenia zjawiska, które na pewno nie uszczęśliwiło Ukraińców. Pozostaje mieć nadzieję, że po wyborach, jak obiecują ministrowie, ceny cukru wrócą do normalności – tak jak stało się to w Polsce po akcesji.

Cukrowy chaos to niestety dobra ilustracja stanu ukraińskiej gospodarki. Bombardowana z różnych stron mniej lub bardziej sprawdzonymi wiadomościami ma tylko jedno marzenie – znaleźć odrobinę spokoju. Tak naprawdę stosunkowo mało ważne jest nazwisko zwycięzcy wyborów. Tym bardziej, że poglądów gospodarczych żadnego z nich nie da się opisać znanymi nam kategoriami „konserwatysta”, „liberał” czy „socjalista”. W ich dotychczasowej karierze populizm przeplata się z pragmatyzmem, a składane obietnice gospodarcze, często ze sobą sprzeczne, nie są wiele warte.

Ważne, żeby brutalna kampania wreszcie się skończyła, a nowy prezydent we współpracy z rządem wziął się do pracy. Choćby dlatego, że wciąż nie ma budżetu na ten rok. Najgorszy scenariusz to kolejne miesiące walki o władzę w przypadku przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Mogą one znów pogrążyć Ukrainę i rozwiać nadzieję na ożywienie.

A jest ono zapowiadane przez ekonomistów. Po ubiegłorocznym spadku o 13-15 proc. - oficjalnych danych na razie nie ma - ukraiński PKB ma wzrosnąć w tym roku o ok. 3 proc. To oczywiście za mało, żeby mieszkańcy odczuli realną poprawę. Ale z drugiej strony to znak, że najgorsze już minęło. Co pomaga dziś ciężko doświadczonej przez kryzys gospodarce? – Na pewno ożywienie na światowym rynku stali, bo to podstawa tamtejszego eksportu. Dodatkowo - spore osłabienie ukraińskiej waluty hrywny zwiększyło konkurencyjność tamtejszych firm – mówi David Heslam, analityk agencji ratingowej Fitch.

W ubiegłym roku poważnie zagrożony był także cały system bankowy Ukrainy, a dziesiątki plotek i gwałtowne wahania hrywny skłaniały wiele osób do wycofywania swoich oszczędności. – Na szczęście udało się ochronić sektor bankowy przed załamaniem. Zagraniczne banki wsparły swoje spółki-córki na Ukrainie – podkreśla Thorsten Nestmann, analityk Deutsche Bank Research. Niestety, sami Ukraińcy swojej gospodarce nie są w stanie zbyt wiele pomóc, bo nie mogą więcej kupować. Dochody wielu osób gwałtownie spadły, a dodatkowo szkodzi im wysoka inflacja, wynosząca w ubiegłym roku aż 16 proc.

Najważniejsza dla stabilności Ukrainy jest dalsza współpraca z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW). Bardzo pomógł on w ubiegłym roku uniknąć najgorszego, czyli całkowitego bankructwa państwa. Jego pomoc, wynosząca 16 mld dolarów, ustabilizowała budżet i sektor finansowy. Niestety, przed wyborami premier Tymoszenko złamała zasady współpracy, ogłaszając wyższe od uzgodnionych podwyżki płac w budżetówce, więc Fundusz zawiesił wypłatę ostatniej transzy pożyczki. Równocześnie MFW nie chce zaogniać sytuacji i deklaruje, że liczy na dobre kontakty z rządem po wyborach.

Zarówno Tymoszenko, jak i Janukowycz, nie cieszą się zbyt dobrą opinią wśród gospodarczych analityków, ale też wybór żadnego z nich nie będzie oceniany jako katastrofa dla Ukrainy. Julia Tymoszenko jako polityk jest już mniej więcej znana przez rynki finansowe, a Janukowycz deklaruje, że będzie szukał porozumienia z MFW. Wszyscy przyzwyczaili się do powikłanych związków czołowych ukraińskich polityków z oligarchami, więc krystalicznej uczciwości od nowego prezydenta nikt rozsądny na Zachodzie nie oczekuje.

Oczekuje natomiast choćby uporządkowania sytuacji na rynku gazowym i rozpoczęcia reform gospodarczych. Bo bez nich Ukraina wciąż skazana będzie na kroplówkę z w postaci pomocy ze strony międzynarodowych instytucji. Dziś bowiem rating Ukrainy (ocena jej wiarygodności kredytowej) jest tak słaby, że państwo nie może swobodnie pożyczać pieniędzy na rynkach finansowych, jak czyni to chociażby Polska. Przed nowym prezydentem długa i trudna droga budowy wiarygodności kraju przy równoczesnym uspokajaniu nastrojów społecznych. Trzymajmy kciuki, bez względu na nazwisko zwycięzcy. Bo sukces ukraińskiej gospodarki będzie dobrą wiadomością także dla naszej.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama