Kultura

Ray Kurzweil: Faust współczesny

Kurzweil Ray

Techniczny geniusz, utalentowany przedsiębiorca, radykalny futurysta. Twierdzi, że już za kilkadziesiąt lat człowiek zyska nieśmiertelność.

W Polsce mało kto słyszał o Kurzweilu, a wielu z tych, co słyszeli, na dźwięk tego nazwiska puka się w czoło. Żadna z jego książek nie znalazła u nas wydawcy, choć tłumaczone są na wiele języków i znajdują setki tysięcy nabywców. Ale książki nie są celem, lecz skutkiem wielkiej obsesji amerykańskiego inżyniera – tą obsesją jest przyszłość i wiara w nieskończoną moc sprawczą techniki.
Kurzweil nabawił się tej obsesji już we wczesnym dzieciństwie, podczas lektur przygodowych książek o nastoletnim geniuszu Tomie Swifcie, ratującym ludzkość dzięki swoim kolejnym wynalazkom. Mały Ray wiedział już wtedy, że sam zostanie wynalazcą i będzie zbawiał świat. Mając 12 lat zaczął pisać programy komputerowe i składać z różnych podzespołów własne maszyny elektroniczne. Warto pamiętać, że był to 1960 r. – ówczesne komputery, wielkie szafy wypełniające klimatyzowane hale, kosztowały miliony dolarów i były poza zasięgiem przeciętnych śmiertelników.

Niedługo potem Kurzweil wystąpił w telewizyjnym programie „Mam sekret”, podczas którego zagrał na pianinie klasyczny utwór, wyjawiając potem, że został on skomponowany przez komputer, który zaprogramował. Pierwszy sukces w biznesie osiągnął w wieku 20 lat, sprzedając założoną przez siebie firmę informatyczną. Jej produktem było oprogramowanie ułatwiające kandydatom na studia wybór właściwej uczelni. Poszukujący wypełniał kwestionariusz złożony z 200 pytań. To wystarczało specjalnie zaprogramowanemu komputerowi, wypełnionemu milionami informacji na temat 3 tys. uczelni (dane pracowicie zbierali zatrudnieni przez Kurzweila studenci Harvardu), by odnaleźć najlepszą ofertę. Dziś na podobnej zasadzie działają serwisy randkowe dobierające optymalnych partnerów do związków z gwarancją trwałości.

Chwilę później młody geniusz techniki założył kolejną firmę Kurzweil Computer Products, która zajęła się opracowaniem metod rozpoznawania pisma, czyli stosowanej dziś powszechnie techniki OCR (Optical Character Recognition). W 1980 r. firmę kupił Xerox. Z kolei w rezultacie współpracy z muzykiem Steviem Wonderem powstały elektroniczne keyboardy. Niewidomy Wonder trafił do Kurzweila przez przypadek jako zachwycony użytkownik jego maszyny zamieniającej tekst na dźwięk. Gdy zapytał, czy nie można wykorzystać możliwości komputera w procesie tworzenia muzyki, przepełniony wolą mocy inżynier odpowiedział – czemu nie? Tak powstała firma Kurzweil Music Systems, którą w 1990 r. kupił Young Chang z Korei Południowej, największy na świecie producent pianin.

Uroki sztucznej inteligencji

Dziełem Kurzweila jest 9 firm informatyczno-komputerowych zajmujących się z sukcesem wieloma awangardowymi problemami. Warto przy tym pamiętać, że Ray wynalazca miał szczęście studiować w Massachusetts Institute of Technology pod skrzydłami legendarnego Marvina Minsky’ego – guru wszystkich zajmujących się problemami sztucznej inteligencji. Minsky skutecznie zaraził swojego studenta przekonaniem, że powstanie maszyn obdarzonych inteligencją podobną do ludzkiej jest kwestią czasu. Tyle tylko, że Kurzweil nie czeka, ale sam próbuje przyszłość przybliżyć.
Goście odwiedzający witrynę internetową wynalazcy mogą na przykład skorzystać z pomocy jego wirtualnego alter ego, Ramony – żeńskiego awatara zdolnego do prowadzenia miłej konwersacji. Ramona jest bardzo uczynna, ale ciągle razi sztucznością i chłodem. Kurzweil nie zniechęca się jednak, przekonany że już za jakieś 20–30 lat maszyny będą obdarzone inteligencją przewyższającą potencjał intelektualny ludzi.

Skąd ta pewność? Zatrudniony przez wynalazcę zespół analityków zajmuje się wyławianiem z historii cywilizacyjnego rozwoju człowieka najistotniejszych faktów, które decydowały o kolejnych przełomach w takich dziedzinach jak przetwarzanie i przekazywanie informacji. Spostrzeżenia te Kurzweil konfrontuje z wiedzą dostarczaną przez biologów badających ewolucję życia. Z obserwacji tych wynika, że zarówno ewolucja biologiczna, jak i technologiczna podlegają temu samemu prawu przyśpieszającego rozwoju (law of accelerating returns). Kolejne przełomy następują coraz szybciej – doskonale ilustruje to obowiązujące w elektronice tzw. prawo Moore’a. Mówi ono, w uproszczeniu, że moc obliczeniowa mikroprocesorów podwaja się co 18 miesięcy. Matematyk powiedziałby, że technologie mikroprocesorowe rozwijają się w tempie wykładniczym, a nie liniowym.

Kurzweil na podstawie swych badań twierdzi, że prawo Moore’a wyraża ogólniejszą regułę, a jej doniosłość trudno zrozumieć, bo człowiek nawykł do myślenia liniowego. Pamięta, co się wydarzyło w ostatniej dekadzie, i myśli, że przez kolejnych dziesięć lat będzie obowiązywało podobne tempo zmian. Tymczasem, zdaniem Kurzweila, w tym czasie wydarzy się tyle technologicznych innowacji, ile miało miejsce w ciągu ostatniego stulecia.

Niewyobrażalne skutki postępu

 Dlaczego wcześniej nie dostrzegaliśmy tego przyśpieszenia tak wyraźnie? Bo postęp wykładniczy opisuje charakterystyczna krzywa, która bardzo długo jest płaska. Przez długi czas, dziesiątki milionów lat ewolucji biologicznej i późniejszej hominizacji, niemal nic się nie działo. Ale w pewnym momencie linia prosta gwałtownie zakręca i rwie do góry niczym rakieta po włączeniu dopalaczy. Z rachunków Kurzweila wynika, że właśnie przechodzimy przez ten punkt wygięcia.

Ciągle jednak nie rozumiemy doniosłości tego procesu, bo nie potrafimy analizować natury postępu. To, że komputery pracują coraz szybciej, cieszy nie tylko graczy potrzebujących coraz bardziej wyrafinowanych efektów specjalnych. Głównym odbiorcą mocy obliczeniowych są dziś biolodzy, którzy wykorzystują je do analizy struktury DNA i białek po to, żeby lepiej i szybciej wyjaśniać kolejne tajemnice życia. To zaś umożliwi projektowanie nowych, coraz skuteczniejszych terapii i doprowadzi w konsekwencji do rozwoju medycyny spersonalizowanej. Już niebawem każdy będzie mógł poznać swoje DNA i wynikające z genetyki predyspozycje do chorób, niedługo później wady grożące fatalnymi skutkami będzie można naprawiać.

Nakręcany rozwojem informatyki rozwój biologii i chemii działa zwrotnie, bo dostarcza nowych materiałów niezbędnych do projektowania jeszcze szybszych mikroprocesorów, pojemniejszych pamięci i szybszych magistral przesyłających dane. Postęp napędza postęp, a za węgłem czyha kolejna rewolucja związana z rozwojem nanotechnologii. Oto inżynierowie, wyposażeni w wiedzę płynącą ze współczesnej biologii, chemii i fizyki, która odsłania się dzięki coraz potężniejszym komputerom, zyskują możliwość projektowania obiektów technicznych na poziomie atomowym.

Co z tego wynika? Kurzweil wyliczył, że już pod koniec obecnej dekady największe superkomputery zyskają moc obliczeniową porównywalną do zdolności przetwarzania danych właściwej ludzkiemu mózgowi. Kilka lat później będziemy zdolni do symulowania funkcji mózgu w komputerze. Jeszcze zanim dociągniemy do 2020 r., podobne możliwości obliczeniowe zyska laptop wart tysiąc dolarów. Nie minie kolejnych dziesięć lat, gdy pojedynczy laptop będzie dysponował mocą połączonych wszystkich ludzkich mózgów na Ziemi.

Nie chodzi jednak tylko o szybkość. Rozwijane równolegle (dzięki coraz doskonalszym komputerom) badania nad mózgiem doprowadzą do reverse engineering, czyli odtworzenia i rekonstrukcji jego funkcji za pomocą maszyny. Nadejdzie epoka uduchowionych maszyn, jak zapowiada tytuł bestsellera Kurzweila z 1999 r. („The Age of Spiritual Machines”). Znowu jednak nie chodzi o to, że pojawi się obdarzone świadomością urządzenia. Kurzweil zwraca uwagę na czekające nas dwa przełomy, które opisuje w swoich dwóch ostatnich najważniejszych książkach: „Fantastic Voyage” i monumentalnej „The Singularity Is Near”.

Wielkie przełomy

Pierwszy przełom to uzyskanie przez człowieka potencjalnej nieśmiertelności. Za jakieś 20–30 lat medycyna dysponować będzie takimi możliwościami naprawy ludzkiego organizmu i zahamowania starzenia, że śmierć jako naturalny kres życia będzie można wykreślić ze słownika. Najważniejsze to dożyć do tego czasu. Kurzweil prowadzi więc starannie zaprojektowane życie, odżywiając się w ściśle naukowy sposób – wypija do 10 filiżanek zielonej herbaty, zażywa też ok. 250 różnych mikroelementów i pije wodę o określonej wartości pH. Ma teraz 58 lat i nie wątpi, że jeśli wytrzyma jeszcze kolejnych 20–30, będzie żył wiecznie. „Starzenie się nie jest wdzięcznym procesem, a śmierć to tragedia, głęboka utrata wiedzy, zdolności, doświadczeń i więzi” – wyjaśnia, pytany przez tygodnik „The Economist” o sens walki ze śmiercią. Podobne przekonanie żywią amerykańscy transhumaniści. Wielu z nich, by przechować swoje ciała w oczekiwaniu na pojawienie się technicznych warunków dla życia wiecznego, każe się hibernować.

Drugi przełom dotyczący całego gatunku ludzkiego to czekająca nas w perspektywie kilkudziesięciu lat Osobliwość, najważniejszy moment w ewolucji od pojawienia się życia. Człowiek, twierdzi Kurzweil, stopi się z technologią, powstanie nowy rodzaj życia na Ziemi. Wkroczymy w epokę transhumanistyczną. Etap ten nie kończy jednak ewolucji, jej finałem będzie bowiem nasycenie inteligencją całego Wszechświata.

Wizje Kurzweila oszałamiają nawet największych entuzjastów postępu technicznego, bo ich autor nie tylko mówi, jakie będą konsekwencje tego postępu, ale jeszcze określa ramy czasowe nadchodzących rewolucji. Na liczne krytyki amerykański wynalazca odpowiada z niezmąconym spokojem, że być może myli się, jeśli chodzi o dokładne wskazania czasowe. Najprawdopodobniej bowiem przepowiadane zmiany nastąpią wcześniej.

Szczyt Osobliwości

Trudno Kurzweilowi zarzucić, że jest wariatem z gatunku tych, co nadsyłają do redakcji projekty perpetuum mobile. Dwanaście uniwersytetów uhonorowało go tytułem doktora honorowego, trzech prezydentów Stanów Zjednoczonych przyznało mu specjalne wyróżnienia. W 1999 r. otrzymał National Medal of Technology – najwyższe amerykańskie wyróżnienie za osiągnięcia w technice, jest także laureatem nagrody Lemelsona-MIT – najważniejszego wyróżnienia w dziedzinie innowacji i techniki.

W maju 2006 r. Kurzweil dostąpił zaszczytu otwarcia „Singularity Summit” (Szczyt poświęcony Osobliwości) w Uniwersytecie Stanforda, najlepszej obok bostońskiego MIT uczelni naukowo-technicznej na świecie, będącej intelektualnym zapleczem kalifornijskiej Krzemowej Doliny. Na spotkanie zjechali uczeni, wizjonerzy, filozofowie, pisarze zarażeni w mniejszym lub większym stopniu tym samym szaleństwem – przyszłością. I wiarą, że przyszłość, nawet jeśli nie będzie dokładnie taka, jaką opisuje Kurzweil, jest problemem do rozwiązania i zadaniem do wykonania. Po to jest nauka i technika, po to są inwestorzy (czujnie kręcący się wokół uczestników szczytu), by przyszłość wymyślić, wykonać i jeszcze na tym zarobić.

Goethe w „Fauście” wykreował w genialny sposób typ idealny człowieka nowoczesnego, głodnego życia, mocy działania i tworzenia. Kurzweil sięga dalej – odpycha pomocną rękę Mefistofelesa, przekonany, że przyszłość i nieśmiertelność zależy tylko od niego samego. W istocie to już jest Nowy Człowiek.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama