Nauka

Przekłuć ten balon

9 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Rozmowa z prof. Leszkiem Pacholskim, byłym rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego, o tym, jak korporacja profesorów i nauczycieli akademickich broni swojego wygodnego życia.

Prof. Leszek Pacholski, informatyk, matematyk i logik, w latach 2005-2008 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, członek zespołu, który przygotował założenia reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego. Fot. Miłosz Poloch.
 

Edwin Bendyk: Głośno zapowiadane reformy polskiej nauki i szkolnictwa wyższego mają niebawem wejść w decydującą fazę. Znamy już projekty pięciu pierwszych ustaw.

Prof. Leszek Pacholski: Zanim zaczniemy o nich mówić, warto sobie uzmysłowić skalę przedsięwzięcia. Państwo polskie przeznacza na naukę i edukację wyższą ok. 12 mld zł. Dla porównania – budżet jednego tylko amerykańskiego Uniwersytetu Stanforda to 2,5 mld dol.

Jesteśmy biedniejsi od Stanów Zjednoczonych i trudno nam się do nich porównywać.

Ale musimy zdawać sobie sprawę, że w nauce konkurujemy bezpośrednio ze Stanami i nikt nie daje polskim uczonym taryfy ulgowej ze względu na naszą biedę. Zacząłem jednak od pieniędzy nie dlatego, by przekonywać, że to właśnie ich brak jest główną przyczyną mizernej kondycji naszej nauki i uniwersytetów. Mając tak mało środków, tym bardziej musimy dobrze je wydawać, czyli zacząć od pytania zasadniczego: jaki jest cel istnienia systemu nauki i szkolnictwa w takim kraju jak Polska.

Wydaje się to oczywiste prowadzenie badań naukowych i kształcenie studentów.

Tak powinno być. Ale w tej chwili system ten działa głównie po to, żeby korporacja profesorów i nauczycieli akademickich miała wygodne życie, bez wielkiego stresu i bez wielkiej odpowiedzialności.

Polityka 40.2008 (2674) z dnia 04.10.2008; Nauka; s. 80

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama